4.X.2003


Element estetyczny nie jest najważniejszy



Rozmowa z Małgorzatą Szczęśniak, scenografem opery "Ubu król"


   W Polsce, czyli nigdzie - jak to pokazać na scenie? Na otwarcie sezonu w Teatrze Wielkim dziś premiera opery "Ubu król" Krzysztofa Pendereckiego na podstawie głośnej sztuki Alfreda Jarry'ego. O inscenizacji rozmawiamy z Małgorzatą Szczęśniak, autorką scenografii

Bartosz Kamiński: Jaka rolę w inscenizacji pełni Polska, której w czasach Jarry'ego nie było na mapie?

Małgorzata Szczęśniak: Ta część Europy nie tylko była dla niego jakimś nibylandem, w którym wygodnie było umieścić akcję, ale kojarzyła się też z czymś dzikim, niezrozumiałym. Dziś widzimy, ile w naszym życiu społecznym i politycznym warcholstwa, którego tak drapieżny obraz mamy w "Ubu królu". Wyszliśmy zatem od realizmu, zmieszaliśmy elementy współczesne z historycznymi, by stworzyć absurd, jakim przesycona jest sceniczna wizja Jarry'ego. Taki eklektyzm współgra też z muzyką Pendereckiego, który nawiązał do rozmaitych epok i stylów w muzyce. Staraliśmy się wykorzystać oczywiste dla nas skojarzenia, np. jeśli król, to raczej Sarmata w kontuszu, a nie fircyk. Spektakl rozpoczyna ujęcie statku z "Rejsu" - współczesny symbol polskich absurdów. Akcja rozgrywa się więc - jak w sztuce - w Polsce, czyli nigdzie.

Filmowe projekcje pełnią w spektaklu ważną rolę?

- To doskonałe medium dla zakomunikowania pewnych sensów w operze. Nie chcemy zabudowywać sceny i przytłaczać śpiewaków nadmierną scenografią, bo i tak mają trudne zadania. Musiałam brać pod uwagę prawidła opery, tak zagospodarować przestrzeń, by stworzyć optymalne warunki akustyczne.

Pani scenografie mają wyraźną, rozpoznawalną estetykę. Co Panią inspiruje?

- Życie. Zawsze wychodzę od konkretu, który potem przetwarzam. Element estetyczny nie jest najważniejszy. Liczy się funkcjonalność. Scenografia nie jest samoistnym dziełem, nabiera sensu, gdy wchodzą w nią aktorzy. W tworzeniu wymiaru estetycznego ważną rolę pełni światło, które reżyseruje Felice Ross. Doskonale się rozumiemy. To już dziesiąta inscenizacja, którą robimy razem.

Teatr Wielki - Opera Narodowa, pl. Teatralny 1, czwartek 2 października o godz. 19

Najpierw była sztuka

Swą rubaszną satyrę na władzę absolutną Jarry umieścił "w Polsce, czyli nigdzie". Wystawiona w 1896 r. w Paryżu, wywołała skandal i przeszła do legendy jako prekursorski przykład teatru absurdu. Penderecki już w latach 70. zamierzał stworzyć operę opartą "Ubu królu". Napisał libretto z Jerzym Jarockim. Ostatecznie dzieło powstało w 1991 r. na zamówienie Opery Bawarskiej w Monachium. W Polsce wystawiane było w Łodzi i Krakowie. Nową inscenizację w reżyserii Krzysztofa Warlikowskiego prowadzi Jacek Kaspszyk.




    strona główna     artykuły prasowe