29.XII.2005


Nowe szaty Warlikowskiego



Czeka nas kolejna awantura obyczajowa wywołana przez środowisko artystyczne. Na deskach Teatru Wielkiego w Warszawie 5 stycznia odbędzie się premiera opery "Wozzeck" Albana Berga w reżyserii cenionego na całym świecie Krzysztofa Warlikowskiego. Z niepokojem myśli o niej Mariusz Treliński, dyrektor Teatru Wielkiego. Nie dość, że bohater tego widowiska zaśpiewa swoją partię nago, to w tym czasie na scenie pojawią się dzieci.

Wszystkie maluchy mają zgodę rodziców. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, Treliński próbował namawiać reżysera do zaprojektowania Wozzeckowi kostiumu, by wyeliminować kontrowersje. Warlikowski jednak nie uległ, bo sam chce wyznaczać granice wolności w sztuce.

Historia Franza Wozzecka, fryzjera z Lipska, który w akcie zemsty za zdradę zabija swoją kochankę, to według reżysera opowieść o człowieku poszukującym swojej tożsamości, mężczyźnie, który nie jest prawdziwym mężczyzną. Warlikowski szuka przyczyn tego stanu. Analizuje przeszłość bohatera - z tego powodu na scenie pojawiają się dzieci. Próbuje pokazać, kim naprawdę jest Wozzeck, i stąd ryzykowny zabieg rozebrania śpiewaka jak do rosołu. Treliński obawia się reakcji domorosłych cenzorów, którzy - jak mówi - sztuką interesują się tylko wtedy, kiedy uważają, że jest nieobyczajna.

W scenie, w której holenderski śpiewak Mateo di Monti wystąpi nago obok dzieci, karniści, z którymi rozmawiał "Newsweek", nie widzą naruszenia żadnego z paragrafów kodeksu karnego. Znając jednak pomysłowość i upór "krytyków" - di Monti pewnie nie pośpiewa w Polsce zbyt długo.


    strona główna     artykuły prasowe