22.IX.2005


Plany Trelińskiego



Nowi dyretorzy Teatru Wielkiego zapowiedzieli wczoraj zmiany i odnowę narodowej sceny

  Na plany Teatru Wielkiego czekano blisko 4 miesiące, czyli od chwili, gdy pod koniec maja minister kultury powołał Mariusza Trelińskiego na dyrektora artystycznego Teatru Wielkiego, a Sławomira Pietrasa na dyrektora naczelnego. W środowisku muzycznym nominację Trelińskiego przyjęto z nadzieją - od 6 lat trwa jego passa jako reżysera operowego o międzynarodowej renomie. Spodobało się też powołanie dyrygenta Kazimierza Korda na dyrektora muzycznego. Tym bardziej że współpraca obu artystów przy realizacji "Damy pikowej" Czajkowskiego w ubiegłym sezonie układała się bardzo dobrze. Kord zapowiedział wczoraj głęboką reformę zespołu artystycznego: pozyskanie utalentowanych solistów, utworzenie Szkoły Mistrzów, gdzie ksztalcić się mają nowe głosów opery warszawskiej. Do współpracy zaprosił cenionych dyrygentów, m. in. Jacka Kaspszyka (poprowadzi "Wozzcka" Albana Berga w reż. Krzysztofa Warlikowskiego) i młodego, zdolnego Łukasza Borowicza.

-Nie zamierzam dokonywać rewolucji - mówił Treliński. Nowa dyrekcja zaprezentowała gotowy program na cały sezon, ściśle zaplanowany co do dnia (poprzednia dyrekcja sezon planowała z trzymiesięcznym wyprzedzeniem).

To efekt mocnej pozycji Trelińskiego na świecie - zaprosił na ten sezon m. in. Achima Freyera (premiera "Czarodziejskiego fletu" Mozarta) oraz świetnego dyrygenta Marka Minkowskiego. Wygląda na to, że Opera Narodowa zejdzie z koturnów. Dyr. Treliński zamierza wprowadzić na tę konserwatywną scenę twórczość współczesną. Będzie więc premiera baletu Aleksandry Gryki oraz opery Dobromiły Jaskot, dwóch świetnych młodych kompozytorek. Dla eksperymentów artystycznych zarezerwowano cykl "Terytoria de musica". Dyrekcja nie ukrywa, że chce w ten sposób pozyskać młodą publiczność, wykreować modę na chodzenie do opery.

- Jeśli opera uchodzi dziś za sztukę wymierającą, to dzieje się tak dlatego że jest traktowana konwencjonalnie - tłumaczył Treliński - Chcę, aby Opera Narodowa stała się miejscem dialogu, dyskusji - mówi. Zgodnie ze swoją estetyką reżyserską chce pokazywać klasykę ale współcześnie.

Repertuar poszerzy też o Wagnera i operę barokową. Już w październiku zabrzmi "Walkiria" Wagnera w wersji koncertowej z Placido Domingo w partii Zygmunta. Nie rezygnuje z pracy reżyserskiej. Na październik zapowiada premierę nowej wersji swej głośnej inscenizacji opery "Andrea Chenier" Giordano, a w marcu "Cyganerię" Pucciniego. Planuje także ściślejszą kooperację z wielkimi teatrami operowymi świata, które mają przynieść zastrzyk pieniędzy.

Z kolei dyr. Pietras zapowiedział odchudzenie zatrudnienia w teatrze. Przerost etatów jest główną przyczyną kłopotów finansowych Opery. - Na emeryturę odejdzie 16 solistów, którzy rzadko wychodzili ostatnio na scenę. Planujemy redukcję zatrudnienia do 900 osób - zapowiedział. Ta sprawa jest trudna - w operze silną pozycję mają związki zawodowe.




    strona główna     artykuły prasowe