nr 33, 8.II.2006



Siła starych układów



Spór dyrektorów narodowej sceny wynikał nie tylko z odmiennych wizji programowych. Wywołały go też problemy nękające polskie opery, co potwierdza konflikt w Krakowie i kłopoty Teatru Wielkiego w Łodzi.


   Wydarzenia w Operze Narodowej stały się najbardziej spektakularne, bo to instytucja najważniejsza w kraju, a bohaterowie konfliktu atrakcyjni medialnie. Mało kto więc zwrócił uwagę na to, co w tym samym czasie wydarzyło się w Operze Krakowskiej.

Znakomity tenor i pedagog Ryszard Karczykowski podjął się kierowania nią trzy lata temu. Teraz otrzymał wotum nieufności od zespołu. Artyści mają pretensje przede wszystkim o to, że zatrudnia zbyt wielu śpiewaków występujących gościnnie, a zaniedbuje etatowych solistów.

- Ja po prostu zapobiegłem kompromitacji tych, którzy prezentują niski poziom. Obsadzałem ich w mniejszych partiach, zapewniając spokojne życie - powiedział "Rz" Ryszard Karczykowski. - Nie mogę natomiast pozwolić, żeby oni decydowali,kogo zapraszam do udziału w spektaklach.

W tle programowych sporów o repertuar godny Opery Narodowej także jest niepokój o bezpieczeństwo teatralnej załogi. Dlatego Ewa Djaczenko, szefowa zakładowej "Solidarności", w niedawnej wypowiedzi dla "Rz" zdecydowanie opowiedziała się przeciw odwołaniu Sławomira Pietrasa, który chciał powołać radę teatru złożoną z jej pracowników.

W ciągu ostatnich kilkunastu lat w systemie organizacyjnym teatrów zmieniło się jedynie to, że ich organem prowadzącym (poza Operą Narodową) przestał być minister lub wojewoda, a stał się zarząd województwa. Pozostała zaś przestarzała struktura z przerostami poszczególnych działów, nadmierną liczbą etatowych artystów oraz mocną pozycją związków zawodowych, które chcą współdecydować o obsadach i premierach czy wyborze dyrektorów. W Teatrze Wielkim w Łodzi działa sześć związków, więc kiedy jesienią ub. roku zwolniło się stanowisko szefa artystycznego, poważni kandydaci odmówili, wiedząc, że konieczność ciągłych negocjacji w nimi uniemożliwi realizację zamierzonych planów. Dyrektorem został solista Kazimierz Kowalski, który kolegów śpiewaków od dawna angażuje do organizowanych przez siebie festiwali i koncertów.

Stali bywalcy Teatru Wielkiego w Łodzi wiedzą, że zestaw jego artystów wymaga gwałtownego odświeżenia, bo większość tych, którzy są zatrudnieni od lat, prezentuje coraz gorszy poziom. Podobnie rzecz wygląda w Krakowie, co chciał zmienić Ryszard Karczykowski. Z etatowców Opery Narodowej jedynie kilka osób kwalifikuje się do obsadzenia w dużych rolach, więc wykonawców trzeba szukać za granicą, a to nie podoba się związkom zawodowym.

Teatru operowego nie da się prowadzić tak jak dawniej. Z wielu powodów. Poziom polskiej wokalistyki jest taki, że bez importu śpiewaków nie da się wystawić dzieł z podstawowego kanonu klasycznego, o utworach współczesnych nie wspominając, co udowodniła niedawna premiera "Wozzecka" w Warszawie. Trudno też zrozumieć, dlaczego w operach ma obowiązywać socjalne bezpieczeństwo, gwarantowane przez bezterminowy etat, skoro ta sztuka opiera się na rywalizacji oraz ciągłej weryfikacji umiejętności.

Kontraktowy system zatrudniania artystów jest we współczesnym teatrze niezbędny. Zmian wymagają też prerogatywy związków zawodowych, które, co prawda, w operach na świecie mają silną pozycję, ale wyłącznie w kwestiach pracowniczych (czas zatrudnienia czy płace). Wzmocnienia wymaga rola dyrektora naczelnego, który powinien mieć większą swobodę w podejmowaniu decyzji, a podlegałby ocenie jedynie organu założycielskiego teatru.

Przeprowadzenie reform odkładane jest od lat, bo każda kolejna władza boi się związków zawodowych i nie bardzo wie, skąd brać ludzi, którzy mogliby stanąć na czele zreorganizowanych teatrów. Dotychczasowe ruchy kadrowe pokazują, że pozostajemy w kręgu tych samych nazwisk, co potwierdza obecna nominacja Kazimierza Kowalskiego w Teatrze Wielkim w Łodzi. Był on już jego dyrektorem w latach 90. z kiepskim efektem artystycznym. Tymczasowe powołanie Kazimierza Korda na stanowiska naczelnego szefa Opery Narodowej jest unikiem ministerstwa przed podjęciem wiążącej decyzji, a kto pokieruje Operą Krakowską, nie wiadomo.




    strona główna     artykuły prasowe