nr 15,   18-01-2007
i n f o c h o ri n f o c h o ri n f o c h o ri n f o c h o ri n f o c h o r



Narodowa skrzynia umarlaka


Nowy dyrektor Opery Narodowej odkurza stare produkcje. Nowych premier jest mało, a i do nich włączył również produkcje z cyklu Muzyczna Praga, którego jest dyrektorem artystycznym

   Opera Narodowa za czasów poprzedniego dyrektora Mariusza Trelińskiego szokowała nowatorstwem i przedstawieniami, które nie ustępowały produkcjom najlepszych teatrów na świecie. O każdym spektaklu było głośno jeszcze przed premierą. Prasa prześcigała się w zachwytach, pisała, że młody reżyser tchnął "życie w molocha", za jaki do tej pory uważano niereformowalną scenę narodową, i zrobił krok naprzód.

O Operze znów jest głośno, szkoda tylko, że ze skrajnie innych powodów. Nowy dyrektor Janusz Pietkiewicz cofnął się o dekadę. Po przejęciu władzy w teatrze mówił o wielkich zmianach, które czekają tę scenę. Planował więcej polskich oper, wspaniałe nowe produkcje i zero "reżyserskich przedstawień". Co ostatnie słowa miały oznaczać, można się już przekonać. Produkcje Mariusza Trelińskiego znikają z afiszy, a na ich miejscu pojawiają się głównie wznowienia. Nowy dyrektor Opery Narodowej odkurza stare produkcje. Nowych premier jest mało, a i do nich włączył również produkcje z cyklu Muzyczna Praga, którego jest dyrektorem artystycznym.

Reforma objęła też stronę internetową Opery. Usunięto z niej wywiady z poprzednią dyrekcją, za to pojawił się nowy link "Sprostowania". Tu nowa rzecznik piętnuje każdą negatywną uwagę na temat wspomnianej reformy i usilnie stara się przekonać publiczność, że w teatrze jednak coś się dzieje...

No i dzieje się. Niestety, poza Teatrem Wielkim przypominającym teraz "skrzynię umarlaka". Mariusz Treliński odnosi sukces za sukcesem, triumfuje w podsumowaniach wydarzeń 2006 roku, pretenduje do paru tytułów osobowości roku, a jego przedstawienie otworzy kolejny sezon w Operze Narodowej, ale już Stanów Zjednoczonych...



Adrianna Ginał


    strona główna     artykuły prasowe