nr 23 (167),   22-03-2007


i n f o c h o ri n f o c h o ri n f o c h o ri n f o c h o ri n f o c h o r



Burżuj w Operze


Stolica doczekała się lokalu na światowym poziomie! Opera Club przy Placu Teatralnym stworzono specjalnie dla bogatych i sławnych warsiawiaków.

     Są tam wielkie pieniądze, ale jeszcze więcej smaku! Wybrednym warszawiakom Opera Club w budynku Opery Narodowej ma przypominać londyński "Chinawhite" i "Pure" w Las Vegas.
- To miejsce dla znakomitych gości, gwiazd i biznesmenów - nie ukrywa Michał Marciniak, PR manager. Stali bywalcy, tacy jak aktorka Joanna Brodzik czy współwłaściciel TVN Jan Wejchert, mogą wylegiwać się pod baldachimem sprowadzonym z Bali, albo zamknąć się w ekskluzywnej sali dla VIP-ów. W tym czasie kucharz na ich oczach przyrządzi sushi, a popularny DJ spyta co ma grać...
- To aktualne numero uno w stolicy. Marka premium wśród VIP-ów - powiedziała nam piosenkarka Patrycja Markowska, która znana jest z tego, że lubi bywać.
Na dzisiejszą imprezę, którą w "Operze" organizuje Eska Music Awards, akredytowało się już 400 gości! Wszyscy mają nadzieję, że ustrzeli ich jakiś paparazzi.

Jeżeli Jesteś sławny albo bogaty, to wchodź śmiało! Jeżeli nie, możesz poczekać na autograf wychodzącej z lokalu gwiazdy.
Opera Club to miejsce premium na klubowej mapie stolicy.


Nie tak dawno był miejscem, do którego można było wejść, znając wcześniej ustalone hasło. Dziś teoretycznie otwarty jest dla wszystkich. - Teoretycznie... Nie wpuszczamy osób, które przyszły popatrzeć, jak bawią się gwiazdy show-biznesu - uprzedza Michał Marciniak, PR Opera Club. - Dlatego stawiamy na ściśle wyselekcjonowane grono gości. Nie chcemy się jednak snobować, jesteśmy pozytywnie nastawieni do wszystkich.
O tym, czy wejdzie ktoś z ulicy decyduje selekcjoner. Obowiązuje dress code, ale liczy się też pozytywne wrażenie. Wśród stałych bywalców Opera Club są Joanna Brodzik, Paweł Wilczak, Patrycja Markowska, Piotr Rubik, Kuba Wojewódzki i Jan Wejchert.

Pomysł z Londynu, wystrój z Bali

Sercem lokalu jest duża sala, gdzie króluje DJ. Przed hałasem i głośną muzyką można się schronić w jednym z kameralnych pokoi, z salą dla VIP-ów na czele. Właściciele przygotowali dla swoich gości też urządzone w orientalnym stylu loże, do których prowadzą kręte korytarze, tworzące labirynt. Znajdują się tu też katakumby, których wystrój przypomina ten oryginalny, operowy, z wygodnymi sofami i baldachimami.
- Inspiracją był dla nas londyński Chinawhite - zdradza Michał Marciniak. - Dlatego postawiliśmy na imponującą przestrzeń z dużą dokładnością detali. Poszczególne elementy wystroju, jak posągi, sprowadzone zostały z Bali, Japonii i Chin. Nad wystrojem klubu pracuje cały sztab dekoratorów, który co chwila dokłada nowe elementy. Ma być ekskluzywnie, ale przyjaźnie, bez nadęcia. Opera Club zachęca też swoją kuchnią. Mistrzowie patelni pracują całą noc, na oczach gości przygotowując modne w stolicy sushi.

Paparazzi nie śpią

Weekendowe imprezy to prawdziwy show z najlepszymi DJ-ami i tancerkami. Zawsze startują o godz. 22. - Stawiamy na nietuzinkowość - dodaje Marciniak. - Można posłuchać u nas oryginalnej muzyki klubowej na saksofon czy kongo kubańskie.
Imprezy otwarte odbywają się w weekendy, ale w tygodniu można zarezerwować klub na imprezy zamknięte. - Ostatnio jeden z prowadzących popularny, program telewizyjny urządził u nas urodziny - zdradza Michał Marciniak. - Impreza się udała.
Klub cieszy się tak dużą renomą wśród gwiazd, polskiego show-biznesu, że już zaczęli pod nim dyżurować paparazzi. Ostatnio śledzili Dodę, która przyszła do klubu z koleżankami. Na szczęście ochrona nie musiała interweniować. Przed klubem duże wyzwanie już w ten czwartek. Zostanie w nim zorganizowana gala wręczenia nominacji Eska Music Awards. Organizatorzy zapowiadają przybycie ponad 400 gości, a wśród nich same gwiazdy. Szykuje się gorący show!



Katarzyna Kazimierowska


    strona główna     artykuły prasowe