nr 188, 12-08-2006


Czy Treliński wystawi w Wielkim "Orfeusza i Eurydykę"?



W przyszłym tygodniu dowiemy się, czy wybitny reżyser Mariusz Treliński nadal będzie współpracować z Teatrem Wielkim.



   Jest pewne, że Treliński straci stanowisko dyrektora artystycznego Opery Narodowej. Nie jest tajemnicą, że nowy dyrektor naczelny Opery Janusz Pietkiewicz jest rzecznikiem tradycji w operze i z Trelińskim, który odwoływał się do współczesności i nowoczesnych środków wyrazu, mu nie po drodze.

Pozostaje kwestia, czy Mariusz Treliński zechce współpracować z Teatrem Wielkim jako reżyser.
W tej sprawie ma się spotkać w najbliższą środę z Pietkiewiczem. Od wyniku rozmowy zależy, czy odbędzie się zaplanowana na grudzień premiera opery Christopha Willibalda Glucka "Orfeusz i Eurydyka" w inscenizacji tandemu Mariusz Treliński (reżyseria) i Boris F. Kudliczka (scenografia) i pod dyrekcją Kazimierza Korda.

Miała to być koprodukcja z dwoma innymi teatrami operowymi - w Waszyngtonie i Bratysławie. Na ewentualnym wycofaniu się Trelińskiego z projektu "Orfeusza" straciłaby przede wszystkim Warszawa, najprawdopodobniej premiera opery Glucka w inscenizacji Trelińskiego w dwóch pozostałych miastach mogłaby się odbyć.

Do poniedziałku reżyser przebywa na urlopie, do środy ma czas na podjęcie decyzji. - Są raczej małe szanse, że Treliński zgodzi się robić w Warszawie "Orfeusza", bardzo się waha. Jest rozgoryczony tym, jak potraktowało go ministerstwo - mówi Kamila Polit, asystentka Trelińskiego.

Przypomnijmy, że urzędnicy Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego przez długi czas zapewniali Trelińskiego, iż decyzja o powołaniu nowego naczelnego nie nastąpi bez konsultacji z nim, jako dyrektorem artystycznym. Miało to nastąpić w drugiej połowie sierpnia po powrocie z urlopu Kazimierza Korda, dyrektora muzycznego Opery i bliskiego współpracownika Trelińskiego. Tymczasem minister kultury Kazimierz M. Ujazdowski powołał dyrektora naczelnego w ubiegły piątek za plecami pozostałych dyrektorów i wbrew deklarowanemu wcześniej poparciu dla programu Trelińskiego powołał niechętnego mu Pietkiewicza.

Bardziej prawdopodobne jest to, że współpracę z Teatrem Wielkim podtrzyma Kazimierz Kord. Znakomity dyrygent w rozmowie z "Gazetą" deklarował, że bardzo mu zależy na możliwości dyrygowania orkiestrą Teatru Wielkiego. - Jeśli dyrektor Pietkiewicz zaproponuje mi współpracę, chętnie przyjmę tę ofertę - mówi Kord, były dyrektor muzyczny Opery Narodowej.

Kto zajmie miejsce po Trelińskim? Od kogo oprócz Janusza Pietkiewicza zależeć będzie artystyczne oblicze Teatru Wielkiego w ciągu najbliższych kilku lat? Nowy dyrektor decyzji jeszcze nie podjął. - Czekam z tym do przyszłego tygodnia. Dopóki nie wyjaśnię sprawy z Trelińskim, nie podejmę decyzji. Mam kilku kandydatów, ale na razie nie zdradzę ich nazwisk - mówi Janusz Pietkiewicz. Uspokaja, że nie zamierza dokonywać rewolucji w programie Teatru. - Nie zamierzam odwoływać zaplanowanych przez Trelińskiego i Korda premier - deklaruje.

W czwartek ze strony internetowej Teatru Wielkiego (www.teatrwielki.pl) zniknęły nazwiska wszystkich członków kierownictwa Opery, pozostało tylko jedno: "Janusz Pietkiewicz, dyrektor naczelny".



Anna S. Dębowska


    strona główna     artykuły prasowe