nr 211, 9 IX 2006


i n f o c h o ri n f o c h o ri n f o c h o ri n f o c h o ri n f o c h o r



Nowi dyrektorzy Opery Narodowej?


Zbliża się termin, w którym dyrektor Opery Narodowej Janusz Pietkiewicz wyznaczy swoich zastępców.

   Prawdopodobnie w drugiej połowie września, a więc tuż przed planowanym na 6 października otwarciem nowego sezonu, dyrektor przedstawi nazwiska, a także repertuar.

Poważnym kandydatem na dyrektora artystycznego jest tenor Ryszard Karczykowski. Miał on być dyrektorem artystycznym Opery już osiem lat temu, za czasów poprzednich rządów Pietkiewicza w tym teatrze. Nie zdążył, bo Pietkiewicza zwolniła wtedy ówczesna minister kultury Joanna Wnuk-Nazarowa.

- Jeszcze nie podpisałem umowy, wciąż prowadzę rozmowy z dyrektorem Pietkiewiczem. Ustalam, jaki byłby zakres moich kompetencji w teatrze - mówi Karczykowski.

- Nie zamierzam robić rewolucji, gwałtownie zmieniać repertuaru. Na pewno nie w tym sezonie. Dodaje, że bardzo ceni Mariusza TrelińsMego, poprzedniego dyrektora artystycznego odwołanego przez Pietkiewicza, i chce z nim współpracować.

Karczykowski był do niedawna dyrektorem artystycznym Opery Krakowskiej. W styczniu tego roku podał się do dymisji po ogłoszeniu referendum przeprowadzonego przez tamtejsze związki zawodowe. Chciał odmłodzić zespół śpiewaków, czemu sprzeciwili się zagrożeni zwolnieniami pracownicy teatru.

Stanowisko dyrektora muzycznego Pietkiewicz chce zaproponować Kazimierzowi Kordowi. Wybitny dyrygent pełnił tę funkcję w ubiegłym sezonie. Podał się do dymisji w czerwcu tego roku, po tym jak w referendum zorganizowanym przez operową "Solidarność" nie uzyskał wotum zaufania załogi.

Pietkiewicz i Kord mają spotkać się w przyszłym tygodniu, aby rozmawiać o warunkach współpracy.

Czy Kord czuje się gotowy objąć ponownie stanowisko dyrektora muzycznego w atmosferze braku zaufania pracowników teatru?

- Dostałem wtedy poparcie prawie połowy pracowników. Nie uważam, że wypluli mnie jak pestkę - mówi.



Anna S. Dębowska




KOMENTARZ


Nowy dyrektor naczelny Opery Narodowej Janusz Pietkiewicz przez ostatnie tygodnie przekonywał opinię publiczną, że dotychczasowi szefowie teatru Mariusz Treliński i Kazimierz Kord byli złymi dyrektorami. Powoływał się przy tym na wyniki referendum, w którym przytłaczająca większość zespołu Opery źle oceniła ich pracę. Dyr. Pietkiewicz nazwał to "krzykiem rozpaczy" i "błaganiem o rozsądek". Dał się jednak złapać we własne sidła.

Kandydat Pietkiewicza na nowego szefa artystycznego Ryszard Karczykowski też nie ma najlepszych notowań. W tym roku musiał odejść ze stanowiska dyrektora artystycznego Opery Krakowskiej, po tym jak w podobnym referendum zagłosowało przeciwko niemu 99 proc. zespołu.

Pracownicy zarzucali mu, że rzadko pojawia się w Operze, bo równolegle ma zajęcia w innych instytucjach. Tylko jedna osoba była za. To nie przeszkadza jednak dyr. Pietkiewiczowi w forsowaniu kandydatury Karczykowskiego w Warszawie.

Do Opery ma również wrócić Kazimierz Kord, którego ponad połowa zespołu oceniła negatywnie.

Wynika z tego, że dyr. Pietkiewicz traktuje wyniki referendów instrumentalnie i wybiórczo, tak jak mu to aktualnie pasuje. Niedawny "krzyk rozpaczy" staje się rekomendacją, protest-pochwałą.

Ciekawe, co na manipulowanie ich glosami powiedzą pracownicy obu instytucji.



Roman Pawłowski


    strona główna     artykuły prasowe