15 II 2007


i n f o c h o ri n f o c h o ri n f o c h o ri n f o c h o ri n f o c h o r



Mistrz, a gdzie orkiestra?


 

     Piątkowy koncert Jana Krenza dyrygującego dziełami Mozarta w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej miał być jednym z wydarzeń sezonu. Mistrza batuty wszyscy znamy ze znakomitych interpretacji dzieł Wolfganga Amadeusza, spodziewać się więc było można wieczoru jeśli nie porywającego, to w każdym razie na poziomie. Tymczasem zarówno msza, jak i symfonia Mozarta w wykonaniu orkiestry Teatru Wielkiego wypadły słabiutko. Trudno podejrzewać, że maestro miał z muzykami tylko jedną próbę, ale brzmiało to tak, jakby właśnie tak było. Co się stało przez niecały rok z operową orkiestrą, że w znanych kompozycjach Mozarta co raz gubiły się poszczególne sekcje bądź instrumenty? Gdzie dawna precyzja i uroda brzmienia? Nieważne, że maestro Krenz nie opanował na ten jeden wieczór muzyków. Ważne, że z tą orkiestrą ktoś musi zacząć znów należycie pracować, bo poziom jej spada dramatycznie.



 


    strona główna     artykuły prasowe