Po rezygnacji z funkcji dyrektora naczelnego i artystycznego Teatru Wielkiego-Opery Narodowej Jacek Kaspszyk otrzymał propozycję objęcia dyrekcji Teatru Opery i Baletu w Wilnie. Oprócz tego zaoferowano mu gościnne dyrygowanie w Filharmonii Wrocławskiej. Z obu propozycji dyrygent skwapliwie skorzystał.

W Wilnie zaproponował pod własną batutą repertuar, który od dawna jest mu bardzo bliski. W piątek i sobotę odbyły się spektakle premierowe "Salome", na marzec zaś zapowiedziana jest premiera "Walkirii" Ryszarda Wagnera.

Maestro Kaspszyk przyznaje, że nie może na razie porównać pracy z orkiestrą oper w Wilnie i w Warszawie, bo z tą pierwszą pracuje od niedawna, w Polsce zaś miał na "pootwieranie" muzyków kilka lat. W "Salome" udało mu się jednak wspaniale zinterpretować muzykę Ryszarda Straussa. Orkiestra zasłużyła na gorące pochwały, zestaw solistów też mógł zachwycić. W drugiej obsadzie gwiazdą była znana i z warszawskiego spektaklu znakomicie śpiewająca Eilana Lappalainen. Z przyjemnością słuchało się także mocnego głosu Johannesa von Duisburga kreującego postać Johannana. Świetny był również, jako Herod, Michael Roider, któremu reżyser wyznaczył bardzo trudne artystycznie zadania.

Inscenizacja wileńska autorstwa Davida Aldena należy do kontrowersyjnych, budzących emocje i dyskusje w zależności od gustu odbiorcy.

Premiera w Wilnie budzi smutne refleksje: wygląda na to, że straciliśmy na długo, a być może na zawsze, znakomitego dyrygenta, charyzmatycznego kapelmistrza, który potrafił podnieść poziom stołecznej orkiestry na europejski poziom. Wraz z jego odejściem orkiestra Teatru Wielkiego-Opery Narodowej straciła też szansę na prestiżowe tournee, włącznie z występem na londyńskich Promsach - słynnym letnim festiwalu muzyki poważnej.

Teraz skorzysta z tej okazji orkiestra z Wilna.

Katarzyna K. Gardzina