26-10-2007


i n f o c h o ri n f o c h o ri n f o c h o ri n f o c h o ri n f o c h o r



Odchudzona śpiewogra


Barwne ludowe stroje ozdobione autentycznymi haftami, dużo śpiewu, tańca i dynamicznej akcji - tak starają się zareklamować swój spektakl realizatorzy sobotniej premiery w Operze Narodowej

    Na początek potrzebne jest wyjaśnienie. Istnieją dwie różne wersje "Krakowiaków i Górali". Pierwsza wyszła spod piór Jana Stefaniego (kompozytor) i Wojciecha Bogusławskiego (tekst) w 1794 roku. 22 lata później nową muzykę napisał Karol Kurpiński, a zmian i skrótów w libretcie dokonał Jan Nepomucen Kamiński, zachowując wszakże bohaterów oraz pomysł intrygi. Aby odróżnić swe dzieło od pierwowzoru, nazwali je "Zabobon. czyli Krakowiacy i Górale". Ta właśnie opera, a właściwie śpiewogra w trzech aktach, w nowej inscenizacji będzie miała premierę w sobotę.

- Jest w "Krakowiakach i Góralach" spora dawka natrętnego dydaktyzmu - twierdzi reżyser Janusz Józefowicz. - Dlatego zdecydowałem się skrócić tekst mniej więcej o jedną trzecią. To, co zostało, ma moim zdaniem wartość uniwersalną i atrakcyjną dla dzisiejszego widza. Co ciekawe, nie zmieniła się gwara dialogów tego utworu, tak samo mówią współcześni górale.

Autorem efektownej scenografii jest Andrzej Woron, z którym Janusz Józefowicz współpracował min. przy musicalu "Piotruś Pan".
- To będzie mój debiut w Operze Narodowej - mówi Andrzej Woron. - Ale dobrze znam gabaryty tej gigantycznej sceny, bo dla niej powstały pierwsze projekty dekoracji "Piotrusia Pana", który ostatecznie został wystawiony w Teatrze Roma. Teraz starałem się tak zabudować scenę, by sprzyjało to dynamicznemu prowadzeniu akcji.

- W "Krakowiakach i Góralach" najważniejsza jest muzyka - dodaje dyrygent Łukasz Borowicz. - Nie zachowała się jednak oryginalna partytura Kurpińskiego, lecz jej późniejsze opracowania robione w zupełnie innej stylistyce. Postanowiłem więc nieco odchudzić muzykę, pozbawić ją na przykład potęgi instrumentów dętych. Staram się, by zabrzmiała tak jak napisał ją Kurpiński. Moim marzeniem jest nagranie jej z zespołem grającym na dawnych instrumentach.



Jacek Marczyński