25-09-2008
i n f o c h o ri n f o c h o ri n f o c h o ri n f o c h o ri n f o c h o r



Dymisja mistrza gry politycznej


Półtora miesiąca przed prezydenckim balem jego koordynator, dyrektor Teatru Wielkiego żegna się ze stanowiskiem. Dymisja Janusza Pietkiewicza jest przesądzona. Kim jest człowiek, który przez lata był zaufanym lewicy, a potem wkradł się w łaski Lecha Kaczyńskiego słynącego z nieufności do ludzi z peerelowską przeszłością?

    Pietkiewicz ma 60 lat i opinię człowieka, który niczym kot zawsze spada na cztery łapy. Jest absolwentem elitarnego wydziału handlu zagranicznego SGPiS - dzisiejszego SGH, byłym członkiem PZPR. Politycy prawej i lewej strony nie chcą rozmawiać o nim pod nazwiskiem, nieoficjalnie języki im się jednak rozwiązują. Powody? Bo niezręcznie, bo były zależności służbowe, bo Pietkiewicz zawsze wypływa i lepiej nie mieć w nim wroga.

- Pietkiewicz to mistrz pierwszego wrażenia - mówi o nim były samorządowiec z Warszawy, który dobrze znał dyrektora Opery Narodowej. - Przyjaźni się ze wszystkimi i wszędzie ma znajomych, działa na granicy biznesu, sztuki i polityki. Panujące tu zależności potrafi świetnie wykorzystać we własnym interesie.

Te kontakty w świecie Pietkiewicz rozwijał jeszcze za PRL, gdy pracował w Polskiej Agencji Artystycznej "Pagart" a także już w wolnej Polsce. Wraz z Elżbietą Penderecką założył w 1990 r. pierwszy profesjonalny impresariat. - Człowiek dobrze wykształcony, obyty, potrafi oczarować każdego - mówi nam jeden z byłych ministrów kultury.

Do 2002 r. Pietkiewicz był kojarzony z lewicą. Politycy SLD wsparli jego kandydaturę na dyrektora Teatru Wielkiego. Był nim w latach 1996 -1998. Gdy prezydentem Warszawy został Lech Kaczyński, ku zaskoczeniu wszystkich dostał posadę w ratuszu. Został odpowiedzialny za sprawy kultury w stolicy. - Pietkiewicz spadł Kaczyńskim z nieba. Wprowadził ich w hermetyczny świat wielkiej sztuki, osobiście tego pilnował - mówi stołeczny samorządowiec. Pietkiewicz organizował wielkie obchody rocznic Powstania Warszawskiego i Polski Podziemnej. - Trąciły peerelowskim kiczem, takim festiwalem w Kołobrzegu w wydaniu narodowym - ocenia poseł prawicy. Ale podkreśla: - Jak trzeba było szybko zorganizować jakieś wydarzenie kulturalne, potrafił zrobić je błyskawicznie. Był sprawny i dlatego politykom potrzebny.

Jeden z posłów lewicy uważa, że dymisja nie zatopi Pietkiewicza. - Teraz nie będzie się pchał na kierownicze stanowisko, przyjmie rolę recenzenta. Poczeka do wyborów samorządowych i ustawi się zgodnie z sondażami - dodaje.



Małgorzata Pietkiewicz