1-07-2008
i n f o c h o ri n f o c h o ri n f o c h o ri n f o c h o ri n f o c h o r



Radni oburzeni wynagrodzeniem dyrektora opery


Radni PiS uważają, że Sławomira Pietrasa powinien zastąpić młodszy menedżer.

    Sejmikowi radni PiS mówią stanowczo: dyrektor Sławomir Pietras powinien zakończyć swoją misję w Teatrze Wielkim. Jest kiepskim menedżerem, a frekwencja na niektórych spektaklach nie przekracza 40 procent. Emocje budzą także wynagrodzenia dyrektora i podpisywane przez niego umowy, jak na przykład słynna "Ça Ira". O konflikcie załogi Teatru Wielkiego z dyrektorem Sławomirem Pietrasem piszemy od dwóch tygodni. Za ocenę jego pracy wzięli się także radni sejmiku, sięgając do finansów placówki, która 2007 rok zakończyła stratą w wysokości około 1,7 miliona złotych.

- Od dawna sygnalizowaliśmy, że w Teatrze Wielkim jest problem. Nie ma tu wybitnych głosów, zwłaszcza tenorów i sopranów, a końcowy efekt premierowych spektakli jest daleki od oczekiwań. Frekwencja spada drastycznie, a dyrektora artystycznego nie ma - wylicza radna Elżbieta Barys z sejmikowej komisji kultury i dodaje: - Dyrektor chyba sam przekonał się, że już sobie nie radzi i oddał się do dyspozycji marszałka. Potem się z tego wycofał, co pokazuje jego niekonsekwencję. Najwyższy czas na zmiany.

Radni PiS wzięli pod lupę finanse opery. Największe emocje budzą wynagrodzenia dyrektora. Na konferencji padła kwota 440.000 złotych za rok pracy, ale według opublikowanych w BIP oświadczeń majątkowych Sławomir Pietras zarobił łącznie przez dwa lata około 509.000 złotych. To jednak nie jedyne wyliczenia radnych opozycji. Kontrowersje budzi na przykład kosztorys przygotowania warsztatów operowych, za co dyrektor wziął 15.000 złotych (plus 1500 złotych za każdy występ podczas tychże warsztatów). Tyle samo brał za koncert były już dyrektor Filharmonii Poznańskiej Grzegorz Nowak, którego wysokie honoraria stały się przyczyną odwołania.



Tomasz Cylka