2-01-2009


i n f o c h o ri n f o c h o ri n f o c h o ri n f o c h o ri n f o c h o r



Artysta w podróży


    Niektórzy krytycy zaliczają Valerego Giergieva do najwybitniejszych dyrygentów, inni twierdzą, że jego interpretacje są powierzchowne. Nie da się jednak ukryć, że odgrywa on ogromnie ważną rolę we współczesnym świecie muzycznym.

Wystarczy wymienić pełnione przez niego funkcje: dyrektor naczelny i artystyczny Teatru Maryjskiego w Sankt Petersburgu, pierwszy dyrygent filharmonii w Rotterdamie, pierwszy gościnny dyrygent Metropolitan Opera w Nowym Jorku, a także szef festiwali w Petersburgu, Moskwie, Rotterdamie oraz w Finlandii i na Ukrainie. Od stycznia 2007 roku także pierwszy dyrygent London Symphony. Do tego dochodzą występy z wieloma innymi orkiestrami...

Jest chyba najbardziej zapracowanym dyrygentem na świecie. Złośliwi twierdzą, że gdy Giergiev musi czekać pięć godzin na lotnisku podczas swych nieustannych podróży, natychmiast załatwia sobie koncert w tym mieście. Prawda jest jednak inna: pozyskać Giergieva na choćby jeden występ jest ogromnie trudno.

W Warszawie był w 2006 roku z Wiedeńskimi Filharmonikami. Teraz przyszła pora na jego operowy debiut. Stał się on możliwy dzięki dyrektorowi artystycznemu Opery Narodowej Mariuszowi Trelińskiemu.

Poznali się w 2005 roku, kiedy to nasz reżyser przygotował w Teatrze Maryjskim premierę "Madame Butterfly" Pucciniego. Potem pracowali razem przy "Królu Rogerze" Szymanowskiego wystawionym w Petersburgu i Edynburgu. W dalszych planach mają wystawienie "Jolanty" Czajkowskiego oraz "Aleko" Rimskiego-Korsakowa.

Mariusz Treliński chciałby, aby Valery Giergiev przygotował też premierę w Warszawie. Ma nawet dla niego konkretną propozycję: "Lady Makbet mceńskiego powiatu" Szostakowicza. Czy tak się stanie, zobaczymy po obecnej wizycie - poprowadzenie przedstawienia "Damy pikowej" to przecież doskonała okazja do poznania naszego teatru.



Jacek Marczyński