4-11-2009


i n f o c h o ri n f o c h o ri n f o c h o ri n f o c h o ri n f o c h o r



Borys Godunow testuje Trelińskiego


Czas pobłażania się skończył. Po roku sprawowania władzy w Teatrze Wielkim, Mariusz Treliński przeszedł prawdziwy artystyczny sprawdzian. Czy go zdał? "Borys Godunow" podzieli krytykę i publiczność. Ale w tym wszystkim jest metoda. Reżyser "Egoistów" wielokrotnie powtarzał, że opera powinna być miejscem, w którym ścierają się różne estetyki i opinie.

    Wystawianego już wcześniej w Wilnie "Borysa Godunowa" Modesta Musorgskiego potraktował Treliński dość doraźnie, jako komentarz do ponadczasowego tematu władzy i walki o władzę. Ale z tragicznej historii pozostaje przede wszystkim wrażenie niedosytu. Nie zapada w pamięć dramat Borysa, który walczy przecież o przyszłość swoich dzieci, a piętrowe intrygi i zakulisowe gierki Szujskiego. Mechanizmy władzy obnaża Treliński za pomocą mediów (telebimy z logo Ru TV), co w odniesieniu do klasycznego tekstu Puszkina oznacza duże uproszczenie. Na siłę zuniwersalizowana historia traci swój mistyczną siłę, a o kontekście historycznym w ogóle można zapomnieć. >

Dyrektor Teatru Wielkiego po raz kolejny udowodnił, ze ma dobry gust. "Borys Godunow" od strony realizacyjnej nie rozczarowuje. Soliści nie tylko śpiewają, ale też całkiem udatnie grają, a ich aparycja świetnie oddaje charakter postaci. Znakomicie wypada zwłaszcza Nikolai Putilin jako Borys i Przemek Domański jako przeszywający Jurodiwy. Orkiestra pod batutą Keri-Lynn Wilson brzmi zaskakująco świeżo, ale największą niespodziankę sprawia chór sprawiający wrażenie jednego zwartego organizmu. >

Czego zabrakło? Emocji. Spektakl przypomina na chłodno wykalkulowany koncept, z którego wyzierają charakterystyczne dla Trelińskiego elementy. Są więc ogromne przestrzenie, popkulturowe, nie zawsze czytelne migawki, wyraźnie zarysowane postaci, monochromatyczne kostiumy, nowoczesne meble. Czy tego już wcześniej nie widzieliśmy? >

Recenzenci mogą utyskiwać nad chaotyczną inscenizacją, ale to właśnie taka pstrokata i hałaśliwa produkcja ma szansę zawładnąć mniej wyrobionym odbiorcą. W końcu o którym innym reżyserze i premierze operowej pisał plotkarski portal Plejada.pl? Stamtąd niedaleko do Pudelka - może grzmieć operowy purysta. >

Spektakularna i powierzchowna forma "Borysa Godunowa" przekonuje, że Treliński chce dotrzeć do masowego odbiorcy, któremu opera kojarzyła się ze zmurszałym obiektem, gdzie chodzą tylko emeryci. Jest w tym sporo ryzyka, ale reżyser nie raz pokazał, że lubi iść pod prąd. Dlatego może się okazać, że brawurowe inscenizacje Trelińskiego to początek operowej pracy u podstaw. I pretekst dla dalszych muzycznych poszukiwań.



Marta Nadzieja