nr 45,
 5-11-2008



i n f o c h o ri n f o c h o ri n f o c h o ri n f o c h o ri n f o c h o r



Diabeł pod postacią króliczka


    Trudno było się spodziewać, by Robert Wilson zrealizował "Fausta" Gounoda w Operze Narodowej wedle oczekiwań zarówno tradycyjnych operomanów, jak i wielbicieli tzw. teatru reżyserskiego. Nie wyczarował sali balowej ani gór Harzu, ale też nie przeniósł akcji do domu publicznego ani do hospicjum. Jest w miarę wierny treści: w I akcie zbudował ogromną bibliotekę Fausta, duszną jak więzienie; w ostatnim trójka głównych bohaterów w więzieniu się znajduje. Ale dużo więcej dosłowności nie ma. Wilson narzeka, że zbyt gęsta akcja na scenie przeszkadza w słuchaniu muzyki - w jego spektaklu rzeczywiście muzyka (pod sprawną batutą Gabriela Chmury) jest na pierwszym planie, a gesty, sztywne i zrytualizowane, są szyderstwem zarówno z XIX-wiecznych konwenansów, jak i z odartej z metafizyki faustowskiej opowieści Gounoda. Czołowym szydercą jest Mefisto (świetny Vladimir Baykov) w aksamitnym stroju w kolorze burgunda, truchtający groteskowo po scenie i odsłaniający pod cylindrem różki w formie króliczych uszu. Znakomity głosowo jest też Artur Ruciński (Walenty), ładną barwą operuje Małgorzata (Anna Chierichetti), zawiódł nieco Faust (Jose Luis Sola).



Dorota Szwarcman