20-04-2008
i n f o c h o ri n f o c h o ri n f o c h o ri n f o c h o ri n f o c h o r



Beczała w "Łucji z Lammermooru"


    Piotr Beczała był największą sensacją premiery Łucji z Lammermooru Donizettiego w Teatrze Wielkim w Warszawie. Znakomity tenor, który najprędzej spośród Polaków mógłby zostać uznany za następcę nieodżałowanego Pavarottiego, wystąpił tylko jeden raz w trudnej, popisowej roli Edgara w pierwszym spektaklu. Już samo pojawienie się artysty na scenie wywołało oklaski, a po każdej arii publiczność urządzała mu zasłużoną owację. Trzeba przyznać, że także pozostali artyści i realizatorzy nie popsuli ogólnego wrażenia i mieliśmy po raz pierwszy od bardzo długiego czasu przedstawienie na najwyższym poziomie. Partnerująca Beczale w roli Łucji Joanna Woś pokazała klasę, a jej piana zapierały dech. Orkiestra pod batutą Amerykanina Willa Crutchfielda czujnie towarzyszyła solistom, w niczym im nie przeszkadzając. Bohaterem widowiska był też reżyser i autor scenografii Michał Znaniecki, którego piękne plastycznie wizje były w tym samym stopniu nowoczesne, co uzasadnione i przekonujące. Warto życzyć, by wszystkie przedstawienia w Operze Narodowej dorównywały tej ostatniej premierze.



Bronisław Tumiłowicz