nr 148,
  27-06-2014



i n f o c h o ri n f o c h o ri n f o c h o ri n f o c h o ri n f o c h o r



Człowiek w brzuchu wieloryba


Premierą "Moby Dicka" Barbara Wysocka udowodniła, jak bardzo może pomóc muzyce mądra reżyseria

   

W tym, co skomponował Eugeniusz Knapik dla Opery Narodowej, jest moc i bezkres oceanu. Muzyka unosi słuchacza w świat, gdzie nie widać brzegu. Podziwiamy potęgę dźwiękowego żywiołu, ale jednocześnie fale brzmień jednostajnie kołyszą aż do znużenia.

W tej operze odnaleźć można najważniejsze cechy muzyki Eugeniusza Knapika, który chętnie odwołuje się do tradycji. Są w "Moby Dicku" echa Wagnera czy Brittena, ale i staropolski cytat z Wacława z Szamotuł. Całość jest świetnie zorkiestrowana, a dyrygent Gabriel Chmura, który umie sobie radzić z materią wielkiej symfoniki, potrafi wydobyć walory tej partytury.

Knapik jest jednak kompozytorem nastroju i refleksji, a nie konfliktów i emocjonalnych napięć, z których buduje się spektakl. Jeśli w Operze Narodowej "Moby Dick" zyskał intrygujący kształt teatralny, jest to zasługą Barbary Wysockiej. Stworzyła obrazy sugestywne, zapadające w pamięć, a przy tym integralnie złączone z muzyką.

Kompozytora oraz autora libretta Krzysztofa Koehlera w powieści Melville'a o szaleńczej pogoni kapitana Ahaba za wielkim wielorybem bardziej interesują motywy symboliczno-biblijne. Przywołują postacie proroków: Izmaela, który jako obserwator zdarzeń ma dać świadectwa prawdzie, i Jonasza, który przed boskimi nakazami usiłował schronić się na morzu.

Kto nie zna "Moby Dicka" Melvile'a, może mieć kłopoty z ogarnięciem akcji opery, tym bardziej że większość głównych wykonawców nie radzi sobie z przypisanymi im monologami. Szlachetnym wyjątkiem jest kreacja Agnieszki Rehlis, każdego wyśpiewanego przez nią słowa słucha się w napięciu.

W sukurs solistom i kompozytorowi na szczęście przyszła Barbara Wysocka, w swej inscenizacji świetnie łącząca to, co realne, z tym, co symboliczne. Główny element scenografii Barbary Hanickiej to olbrzymi obły kształt poruszający się na obrotowej scenie. Przywodzi na myśl statek lub brzuch wieloryba. Można ten pomysł traktować także jak metaforę kosmosu, w którym człowiek jest bezbronną drobiną.

Wysocka stworzyła spektakl o ludzkim strachu przed tym, co nieznane, a nieuniknione. Jest on przypisany każdemu z nas, dlatego bohaterem nie jest kapitan Ahab, lecz zbiorowość – marynarzy wyruszających na morze i kobiet, które zostają na brzegu.

Kiedy na scenie pojawia się tłum, spektakl ożywa dzięki pracy reżyserki, choreografa Jacka Przybyłowicza, ale także kompozytora, który ważne partie przypisał chórowi. O tym zespole Opery Narodowej pisze się zwykle zdawkowo przy okazji premier, tym razem on i jego dyrektor Bogdan Gola stali się współkreatorami spektaklu.



Jacek Marczyński