29 kwietnia 2002


i n f o c h o ri n f o c h o ri n f o c h o ri n f o c h o ri n f o c h o r



Subtelność i finezja


W kwietniu mija 100 lat od prapremiery "Peleasa i Melizandy" C. Debussy'ego. Z tej okazji Teatr Wielki - Opera Narodowa 19 kwietnia zaprezentował to dzieło po raz pierwszy na polskiej scenie. Nie wybrano jednak pełnej wersji orkiestrowej, lecz fortepianową, która znacznie rzadziej gości na scenach. Partię fortepianową wykonują na zmianę Szabolcs Esztényi i Krzysztof Jabłoński. Główne partie śpiewali Olga Pasiecznik - Melizanda i Mariusz Godlewski - Peleas.

    Prapremiera 5-aktowego dramatu lirycznego "Pelléas et Mélizanda" odbyła się 30 kwietnia 1902 r. na scenie paryskiej Opera Comiquena i zakończyła się wielkim skandalem. Dochodziło do rękoczynów między zwolennikami nowej muzyki i jej przeciwnikami, przy czym ci drudzy byli w zdecydowanej większości. Kilka razy zanosiło się na to, że trzeba będzie opuścić kurtynę, ale powoli, powoli opera zaczęła zdobywać serca słuchaczy i ostatniego aktu wysłuchano we względnej ciszy. Nie przeszkodziło to jednak przeciwnikom, by zakończyli premierę głośną manifestacją niezadowolenia. Następnego dnia dyskusja przeniosła się na łamy paryskiej prasy.

Co takiego jest w muzyce "Peleasa", że budziła tak skrajne reakcje? Debussy, uciekając w swoim dziele od potęgi brzmień wagnerowskich dramatów i ich patosu, skupił się bardziej na subtelności i finezji oddania uczuć i nastrojów, przypisując przy tym szczególne znaczenie barwie dźwięku. Feeria barw orkiestry przekraczała wszystko, co w tym czasie było znane w tym względzie. Uczucia w tej muzyce wyrażane są "półgłosem"; miłość i śmierć bez krzyku, obrazuje je jedynie delikatne falowanie linii melodycznej.

"Pragnąłbym, by muzyka sprawiała wrażenie, iż wychodzi z cienia i chwilami doń powraca; by była zawsze kimś dyskretnym" - powiedział kompozytor. Wszystko to razem sprawiło, że zyskała ona zupełnie inny wymiar i brzmienie, trzeba było sporo czasu, by publiczność zaczęła w pełni doceniać uroki dzieła Debussy'ego, który pracował nad nim aż 10 lat. Dzisiaj uważa się, że jest to najznakomitszy utwór XX-wiecznej francuskiej muzyki operowej.

"Peleas" nigdy nie zyskał popularności równej operom Mozarta, Verdiego, Wagnera, Pucciniego czy Masseneta, pozostał jednak w historii muzyki dziełem jedynym w swoim rodzaju. W Polsce dotychczas prezentowano utwór jedynie w wersji koncertowej. Jedyne przedstawienie tej opery mieli okazję podziwiać widzowie Teatru Wielkiego w Łodzi, gdzie w listopadzie 1986 r. wystawiła je podczas gościnnych występów Opera z Lyonu. Na 30 kwietnia, dokładnie w 100. rocznicę prapremiery, zapowiedziano w Operze Narodowej specjalne przestawienie "Peleasa i Melizandy".



Adam Czopek