28-04-2013



i n f o c h o ri n f o c h o ri n f o c h o ri n f o c h o ri n f o c h o r



"Qudsja Zaher" w Teatrze Wielkim


"Qudsja Zaher" długo oczekiwana opera współczesna, w końcu pojawiła się na scenie Opery Narodowej. Można ją podziwiać w Sali Moniuszki.

    "Qudsja Zaher" to historia młodej Afganki która by uciec przed deportacją, rzuca się do Bałtyku. Na dnie morza spotyka tłum, który stara się dostać do Krainy Umarłych, okazuje się, że była już w tym miejscu tysiąc lat temu jako Astrid. Łączą się wątki dokumentalne (losy Qudsji) i epickie (postać Astrid kieruje nas w stronę mitologii nordyckiej, islandzkich poematów). Główna bohaterka błądzi w zaświatach nie mogąc zaznać spokoju i przejść na "drugą stronę". Olga Pasiecznik doskonale sprawdziła się w tej roli. Tworzy nastrój niesamowicie śpiewając krzycząc, szlochając, rozpaczając.

Libretto Macieja J. Drygasa maluje zaświaty podwodne, przystań zapomnianych topielców. Bohaterka dostaje obietnicę wieczności. W końcu za opłatą w postaci złotej monety przewoźnik Damian Konieczek wpuszcza bohaterkę do krainy wieczności. Sztuka nie jest do końca jednoznaczna i jasna. Jest nieco zagmatwana. Niesamowite wrażenie robi chór chłopców pełniących rolę strażników czasu którym przewodzi Andrzej Niemirski.

Sztuka dostarcza wzruszeń, wprowadza nas w stan zadumy. Widz zaczyna zastanawiać się co stanie się z duszą po śmierci, oraz w sprawiedliwość świata realnego jak i pozagrobowego. Niestety opera nie jest jasna, momentami staje się monotonna i niezrozumiała. Z jednej strony zachwyca z drugiej irytuje. Dużym plusem jest za to oprawa muzyczna która zrobiła na mnie duże ważenie. Nie mniej jednak zachęcam do obejrzenia Quadsji Zaher.



Danuta Nyga