10-11-2015
i n f o c h o ri n f o c h o ri n f o c h o ri n f o c h o ri n f o c h o r



ZASKAKUJĄCY "STRASZNY DWÓR" W OPERZE NARODOWEJ


Znany w Polsce brytyjski reżyser operowy, David Pountney, spróbował zinterpretować "Straszny dwór" na nowo. Obecna premiera dzieła Stanisława Moniuszki była tysiąc pięćsetnym wykonaniem tego utworu w Warszawie. Zadziwiona publiczność obserwowała przeniesienie akcji opery z Rzeczypospolitej sarmackiej w dwudziestolecie międzywojenne – i to na dodatek w sposób bardzo umowny. Według reżysera akcja opery to czas zabawy z poczuciem nadchodzącej katastrofy. Dla niego jest lekką, humorystyczną historią z czytelnym dla każdego Polaka wielkim przesłaniem patriotycznym. W koncepcji Pountney'a na historię tę składa się szereg żywych obrazów, które nawiązują do wizji malarskich Jerzego Kossaka i neoklasycznych obrazów Bouchera i Viena.

   

"Straszny dwór" jest jedną z najczęściej wystawianych w Polsce oper, a historia tych inscenizacji to ciąg narodowych nawiązań do konfliktu pomiędzy naturalną chęcią prowadzenia spokojnego życia w domu rodzinnym a patriotycznym obowiązkiem służenia ojczyźnie z bronią w ręku. Czy nowa interpretacja wzmocni znaczenie tego dzieła w odbiorze Polaków, jak zapowiadał przed premierą reżyser? Na pewno będzie się o niej mówić. Z pewnością tradycjonalistów nie zadowoli, a dla nowatorów będzie zbyt patriotyczna. Zdaniem dyrektora Opery Narodowej, Waldemara Dąbrowskiego, to uniwersalne przedstawienie otwiera Moniuszkę dla świata, prezentując dzieło kompozytora odbiorcom skrajnie różnym od tych, dla których autor "Halki" tworzył. Otwarcie to ma ułatwić platforma streamingowa, na której już 19 listopada będzie można obejrzeć operę w całej Europie. Podobno chęć wystawienia tej realizacji wyraziły opery w Sydney i Chicago.

Brytyjski reżyser wyraźnie pragnął, aby opera Moniuszki była zrozumiała dla obcokrajowca. Dlatego scenografem jest Anglik - Leslie Travers, a autorką kostiumów – Marie-Jeanne Lecca, londyńska Rumunka, dyrygentem zaś Andriy Yurkevych – Ukrainiec. Polska jest obsada.

Wykonawcy mają każdą wyśpiewaną nutę we krwi. Aleksander Teliga, jako Skołuba, podczas arii "Ten zegar stary" wywołał owację na stojąco. Hannę śpiewała Edyta Piasecka, a Jadwigę – Elżbieta Wróblewska. Na kipiącej energią scenie prezentowały się znakomicie. Edyta Piasecka, urocza kobieta i o pięknym głosie, śpiewała pełnym alikwotów dźwiękiem. Niestety, aby zrozumieć tekst arii, należało go przeczytać na wyświetlaczu nad sceną.

W rolach Zbigniewa i Stefana znakomicie wypadli Rafał Siwek i Tadeusz Szlenkier. Z przyjemnością można stwierdzić, że Tadeusz Szlenkier w niczym nie ustępował wokalnie swojemu utytułowanemu koledze. Chór Teatru Wielkiego - Opery Narodowej – przygotowany tym razem przez Violettę Bielecką i Mirosława Janowskiego – odegrał w przedstawieniu niezwykłą rolę. Chórzyści spełniali bardzo ważne zadanie aktorskie, a do tego znakomicie śpiewali. Równie wspaniale w nowej choreografii Emila Wesołowskiego zatańczył mazura Polski Balet Narodowy. Przerwanie przedstawienia i domaganie się bisu przez publiczność zostało podjęte przez dyrygenta i balet w uroczy sposób. Widzowie byli oczarowani.

Już pierwsza scena w koszarach, gdy oglądamy wszystkich towarzyszy broni ubranych tylko w białe kalesony, zaskakuje swoim humorem i frywolnością. A potem jest jeszcze ciekawiej. Na powracających z wojny paniczów czeka cały rodzinny dwór, w którym chór żeński przebrany w biało-czarne stroje służby nie tylko śpiewa, lecz także zabawnie tańczy ze szczotkami i miotełkami.

Inscenizacja jest wyjątkowa i zupełnie inna od przyjętego do tej pory standardu. Rolę dworu rodzinnego gra mała makieta, która jednak spełnia wszystkie wymagane funkcje. Strategicznym elementem scenografii są pojawiające się w głębi schody, które nadają scenie przestrzenną wielopoziomowość i w ten sposób pozwalają też uwypuklić treść przedstawienia.

Świetnym pomysłem inscenizacyjnym okazało się wprowadzenie żywych obrazów pojawiających się w ruchomych kasetonach. Było to bardzo zręczne wzmocnienie dramaturgii opery, która stała się w ten sposób jeszcze ciekawsza i bardziej współczesna.

W trakcie mazura nad baletem pojawił się samolot, który mógł być uznany za zapowiedź zbliżającej się wojny, ale mógł być także zinterpretowany jako nawiązanie do polskiej dyskusji o katastrofie smoleńskiej.

Słowa uznania należą się wyjątkowo pięknym strojom zaprojektowanym przez Marie-Jeanne Lecca. Ich różnorodność (chór był w każdym akcie ubrany inaczej), a także lekkość kostiumów baletu tańczącego mazura oraz elegancja strojów głównych bohaterów powodowały, że scena wyglądała nie tylko barwnie, ale i szykownie, do tego spójnie kolorystycznie - dominacja koloru białego i czerwonego podkreślała narodowy charakter opery, której premiera przypadła tuż przed Świętem Niepodległości.

Po przedstawieniu David Pountney powiedział, że jest zaszczycony zaproszeniem do realizacji tego dzieła w Polsce i cieszy się, że ono na niego poczekało do momentu, aż znalazł w sobie gotową interpretację.

Premierę poprowadził Andryi Yurkevych, dyrektor muzyczny Teatru Wielkiego-Opery Narodowej. Dyrygent powiedział przedstawicielowi portalu Teatr dla Was, że jest dumny z faktu, że miał szansę uczestniczenia właśnie w tej realizacji "Strasznego dworu". Muzyka jego zdaniem jest doskonała i dla niego jest to największe wydarzenie tego sezonu, okupione zresztą ciężkimi i długotrwałymi próbami całego zespołu. Dyrygent uważa wykonanie opery za perfekcyjne. Podkreśla też, że wykonawcy zaprezentowali całą skalę swoich umiejętności artystycznych. Opera daje niezwykłe możliwości interpretacyjne, czasami bardzo zaskakujące, będące na pewno wynikiem pracy międzynarodowego zespołu realizatorów.

We wtorek spektakl z drugą obsadą: Zbigniewem będzie Wojtek Gierlach, Stefanem – młody Dominik Sutowicz, Cześnikową – podziwiana przez warszawską publiczność Anna Lubańska, Jadwigą – Anna Bernacka, a Miecznikiem – Stanisław Kuflyuk.



Wojciech Giczkowski