nr 96, 24-04-2009 | ![]() |
i n f o c h o r | i n f o c h o r | i n f o c h o r | i n f o c h o r | i n f o c h o r |
Belcanto w Operze Narodowej
Nowa dyrekcja Opery Narodowej - Teatru Wielkiego zupełnie zmieniła plan premier ustalony przez swoich poprzedników. I tak zamiast "Hrabiny" Moniuszki mieliśmy jego "Verbum nobile" zestawione z "Przysięgą" Tansmana. Zamieniono też planowanego "Trubadura" G. Verdiego na "Lukrecję Borgia" G. Donizettiego. Premierę tej ostatniej opery zapowiedziano na niedzielę. |
Wybierając się na którąkolwiek z oper epoki belcanta, należy pamiętać, że libretto spełnia tutaj poniekąd drugorzędną rolę. Najważniejsze są: muzyka i efektowne arie głównych bohaterów, sama akcja najczęściej sprowadzona jest do minimum. Na dodatek ma się wręcz wrażenie, że jedyną troską kompozytora jest pieszczenie ucha widza pięknem muzycznej kantyleny. Tak też jest w przypadku dwuaktowej, poprzedzonej prologiem "Lukrecji Borgia", która ma co prawda bardziej pogłębioną ekspresję muzyczną w porównaniu z wcześniejszymi dziełami belcanta, jednak jest w tej operze przede wszystkim piękna melodyjna muzyka oraz wspaniałe arie i duety o niespotykanej jeszcze wtedy rozpiętości i sile dramatycznej ekspresji. Do tych najbardziej interesujących należą m.in.: duet Lukrecji i jej męża "Vi chiedo, o singiore" z I aktu, wielka aria Lukrecji "M'odi, ah m'odi!" z II aktu, no i oczywiście jej finałowa aria "Era desso il figlio mio". Adam Czopek |