- Szalenie przeżyłam tę operę - opowiadała tuż po spektaklu Wanda Wiłkomirska. - Byłam uderzona niesłychanym mistrzostwem, jeśli chodzi o tworzenie partii lirycznych, śpiewność i wspaniale napisane partie instrumentów dętych - dodawała.
Dzieło Andrzeja Czajkowskiego było jednym z głównych punktów austriackiego Bregenzer Festspiele, nad jeziorem Bodeńskim. Utwór napisany przez polskiego kompozytora i wybitnego pianistę na swoją sceniczną premierę czekał 30 lat. - Fascynujące w tym gigantycznym przedsięwzięciu jest to, że Czajkowski, kiedy zabierał się do "Kupca weneckiego", nie miał wielkiego doświadczenia kompozytorskiego - zwracał uwagę dyrektor festiwalu w Bregencji David Pountney. - Stworzył wcześniej niewiele utworów i oto zasiadł do pisania wielkiej trzygodzinnej szekspirowskiej opery na dwunastu bohaterów. Co więcej, każda z tych postaci została wyraziście i precyzyjnie sportretowana w muzyce - komplementował.
"Kupca weneckiego" Czajkowski napisał wspólnie z librecistą Johnnem O'Brienem. Brytyjczyk wspominał, że kompozytor zasugerował mu skrócenie szekspirowskiego dramatu tak, aby ze scenariuszem zmieścić się w godzinie. - Potem powiedział mi, że nie może pisać do angielskiego pentametru jambicznego. Zalecił mi łamać wersy tak, żeby wykorzystać jak najwięcej oryginalnego tekstu - opowiadał.
Andrzej Czajkowski zmarł w 1982 roku. Jego "Kupiec wenecki" swoją światową premierę miał 18 lipca. Spektakl jest współprodukowany przez Teatr Wielki-Operę Narodową i Instytut Adama Mickiewicza. W Warszawie operę zobaczymy dopiero w przyszłym sezonie.
W audycji Adama Suprynowicza o swoich wrażeniach z premiery opowiadali Wanda Wiłkomirska, Urszula Kryger, Katarzyna Naliwajek-Mazurek, Jerzy Marchwiński i Maciej Grzybowski.
|