nr 232, 7961
 4-10-2013



i n f o c h o ri n f o c h o ri n f o c h o ri n f o c h o ri n f o c h o r



Świat słucha polskich głosów


Po raz pierwszy w historii nowojorskiego The Met zdarza się, by dwie główne role śpiewało dwóch Polaków. W sobotę widzowie w dwóch tysiącach miast na całym świecie zobaczą transmisję "Eugeniusza Oniegina" z Piotrem Beczałą i Mariuszem Kwietniem

    W swoich pamiętnikach Piotr Czajkowski przyznaje, te poważnie wahał się, kiedy zaproponowano mu ilustrację muzyczną "Eugeniusza Oniegina", poematu Aleksandra Puszkina. Fabuła wydawala się kompozytorowi wyjątkowo wątła i banalna - nawet jak na niewygórowane standardy librett operowych z drugiej polowy XIX wieku.

Oto Tatiana, nastolatka z prowincji, zakochuje się w światowcu Onieginie, który odziedziczył majątekw okolicy. Ów jednak odrzuca ją bezceremonialnie. Dopiero po latach, spotkawszy Tatianę w Petersburgu - już jako dojrzałą, piękną i elegancką żonę arystokraty - zapała do niej żarliwą miłością. Tym razem ona odrzuca jego - wprawdzie stara miłość nie rdzewieje, ale wewnętrznie rozdarta Tatiana pozostaje wierna mężowi. Zakończenie jest zatem ponure, tym bardziej że w międzyczasie Oniegin zabija w absurdalnym pojedynku swojego przyjaciela, poetę Leńskiego, który kiedyś zapoznał go z Tatianą, a potem oszalał z zazdrości, ponieważ jego narzeczona, siostra Tatiany, cały wieczór przetańczyła z Onieginem.

Główne walory poematu Puszkina - psychologiczną analizę bohaterowów i poezję liryczną - trudno przetłumaczyć na język opery a bez niej niewiele, jak się wydawało Czajkowskiemu, zostaje. Niemniej jednak skusił się, a jego brat Modest napisał libretto. W efekcie już od 134 lat niefortunna historia Tatiany, Leńskiego i Oniegina wystawiana jest na całym świecie, a ostatnio w Metropolitan Opera w Nowym Jorku, gdzie rozpoczęła sezon artystyczny 2013/14.

W najbliższą sobotę pokażą ją równocześnie w blisko dwóch tysiącach kin i sal w różnych krajach, w tym w Polsce. Początek bezpośredniej transmisji z Met o siódmej wieczorem polskiego czasu, a dodatkowa atrakcja jest taka, że grają nasi eksportowi gwiazdorzy baryton Mariusz Kwiecień w roli tytułowej i tenor Piotr Beczała jako Leński.

- Po raz pierwszy w historii Met zdarza się, by dwie główne role śpiewało dwóch Polaków - mówi 41-letni Kwiecień, który w zeszłym roku również otwierał sezon w Nowym Jorku (w "Napoju miłosnym" Donizettiego), a dwa lata temu grał tam główną rolę w "Don Giovannim" Mozarta. Miał wtedy wypadek na próbie - podczas efektownego pojedynku na szpady wyskoczył mu dysk w kręgosłupie. Wylądował w szpitalu i opuścił premierę, ale wrócił po dwóch tygodniach i zagrał w przedstawieniu, które oglądano na całym świecie w ramach akcji "The Met: Live in HD".

Tegoroczne otwarcie sezonu w Met również nie obyło się bez pozascenicznych dramatów. Obrońcy praw gejów domagali się od artystów, żeby publicznie zaprotestowali przeciwko przyjętym niedawno w Rosji prawom zakazującym "propagandy homoseksualizmu". Byłoby to o tyle logiczne, że sam Czajkowski był homoseksualistą, a partię Tatiany śpiewa w nowojorskiej inscenizacji Anna Netrebko, wybitna rosyjska sopranistka, która w kampanii prezydenckiej poparła Władimira Putina.

42-letnia śpiewaczka oświadczyla, że "nigdy w życiu nikogo nie dyskryminowała", a Peter Gelb, dyrektor zarządzający Met, że "potępia tyranię rosyjskich praw antygejowskich, ale nie zamieni premiery w wydarzenie polityczne, ponieważ nowojorska opera nie powinna stać się polem walki przeciw całej niesprawiedliwości na świecie". Aktywistów to nie zadowoliło. Na premierze 23 września ktoś, zanim został wyprowadzony przez ochronę, krzyczał z balkonu: 'Putin, skończ tę wojnę! Anna, twoje milczenie zabija rosyjskich gejów!".

- Miejsce na takie demonstracje jest na ulicy a nie w operze - uważa 46-letni Piotr Beczała, który na deskach Metropolitan śpiewa od siedmiu lat. W zeszłym sezonie grał księcia Mantui w uwspółcześnionej inscenizacji 'Rigoletta" Verdiego, która rozgrywa się w... Las Vegas. - Nic jestem przeciwko wystawieniu - dajmy na to - „Czarodziejskiego fletu" na Księżycu, ale interpretacja musi mieć artystyczne uzasadnienie. Naśpiewałem się i w takich inscenizacjach, jak choćby w wystawionym w konwencji "Planety małp" 'Rigoletcie' w Monachium. W USA panuje większa równowaga między innowacją a tradycją, także dlatego, że wystawianie oper finansowane jest głównie ze źródeł prywatnych i producenci liczą na to, że spektakl będzie szedł przy kompletach przez kilka lat.

Jeśli chodzi o „Oniegina", to w Met został wystawiony po bożemu, czyli bez szokujących udziwnień. Dla kogoś, komu opera wciąż kojarzy się głównie z Pavarottim, tudzież innymi śpiewakami lub śpiewaczkami w rozmiarze XXL i wieku średnim, zaskoczeniem mogą być jedynie odtwórcy głównych ról. Przystojny i szczupły Kwiecień z bródką amanta, żywiołowy i chłopięcy Beczała oraz Netrebko, w której bez specjalnego natężania wyobraźni można dostrzec zmysłową seksbombę o wybujałej wschodniej urodzie - cała trójka dobrze pasuje do koncepcji dyrektora Gelba. Jak zarzekał się w rozmowie z 'New York Timesem": "Absolutnie nie jest prawdą, że uroda jest jedynym, czego szukam u śpiewaków, ale faktycznie nie zawadzi...".

Beczała: - To chyba dobrze, że skończyły się czasy szwedzkiego tenora Jussiego Bjorlinga, którego wytaczano na scenę, on rozkładał ręce i w tej pozycji śpiewał pół opery. Śpiewacy stają się rówieśnikami scenicznych postaci i muszą się wykazać i głosem, i przygotowaniem aktorskim.

Po premierze największe owacje dostał Beczala. Nowojorscy krytycy zgadzają się z publicznością. "W operze Czajkowskiego często zdarza się, że młody poeta Leński kradnie show, i tenor Piotr Beczała właśnie tak zrobił - swoim śpiewem i żarliwym, entuzjastycznym aktorstwem. Jego wyznanie miłości do Olgi, siostry Tatiany, było magiczne: jego intensywność w arii przed pojedynkiem zapierała dech" - pisał "Wall Street Journal".

"Sopran Netrebko był pełny i piękny. Ale w scenie pisania listu do Oniegina zawiodła aktorsko, brakowało jej skupienia. Zwykle charyzmatyczny baryton Kwietnia wydawał się odległy i jakby bez mocy. Tenor Beczały był wokalnie rozświetlony i ostry, wyrazisty dramaturgicznie" - oceniał "New Yorker".

"New York Times" zawyrokował, że przedstawienie było "rozczarowujące", ale głównych aktorów pochwalił: "Netrebko pokazała zahukaną Tatianę, ale bogactwo i mieniąca się zmysłowość jej głosu ujawniały skryte marzenia młodej kobiety. Muskularny i młodzieńczy tenor Beczały jest idealny do roli Leńskiego. Pokazał czarującą trzpiotowatość zakochanego młodego człowieka. Kwiecień, choć jego głos jest męski i jędrny, nie miał tego wieczoru tyle wewnętrznej wokalnej charyzmy co Netrebko i Beczała".

- Każdego wieczoru śpiewa się trochę inaczej, to jak z rosołem, niby zawsze gotujesz tak samo, ale dodasz więcej soli, jedną marchewkę mniej i już smakuje inaczej. Nie należy oceniać ludzi po jednym spektaklu - śmieje się Kwiecień, który zapewnia, że nie rywalizują z Beczałą. Ale przyznaje, że nawet taki weteran Met jak on ma tremę przed każdym występem. - To naprawdęjest najlepsza, najważniejsza opera na świecie, zupełnie inna niż wszystkie: z wielkimi pieniędzmi, z ogromną armią ludzi, którzy przygotowują spektakle, z takim dopracowywaniem szczegółów, jakiego nigdzie indziej nie było i zapewne nie będzie. 15 lat temu, kiedy tu przyjechałem, byłem tym zaszokowany. Ale choćby nie wiem jak długo trwały przygotowania, zawsze na coś zabraknie czasu. W sobotę będzie szczególny stres i napięcie, bo to przecież jest transmitowane, oglądać nas będą setki tysięcy ludzi. Nie ma możliwości, że jakaś pomyłka zostanie niezauważona lub pójdzie w zapomnienie jak na zwykłym spektaklu.

Beczała się z nim zgadza - To nie jest tak, że tutaj bardziej się staram. Ja tak samo jak tutaj zaśpiewam w, dajmy na to, Bydgoszczy. Ale jednak ciężar gatunkowy tego, jak tutaj zaśpiewam, jest nieporównanie, nieskończenie większy.

Od czasu Jana Kiepury, 'chłopaka z Sosnowca", żaden polski tenor nie osiągnął tak wiele jak Beczała - chłopak z Czechowic-Dziedzic. Przed rokiem jako pierwszy polski śpiewak podpisał kontrakt płytowy z Deutsche Grammophon. Po wyjeździe z Polski w 1991 r. śpiewał w operach w Linzu i Zurychu, wysłępował we wszystkich najważniejszych teatrach świata, m.in. w Covent Garden i La Scali. Ma stały kontrakt z Met, której publiczność uwielbia go w rolach z włoskiego i francuskiego repertuaru operowego.

Niedawno mówił "Gazecie": - W mojej rodzinie zainteresowań muzycznych raczej nie było. Chodziłem do technikum mechanicznego i miałem być inżynierem. Pewnego dnia schroniłem się przed klasówką z matematyki na próbie szkolnego chóru - i doszedłem do wniosku, że chór to równie dobre zajęcie pozalekcyjne jak hokej czy modelarstwo. Po jednej z prób dyrygentka powiedziała "Twój głos nieźle brzmi, właściwie mógłbyś zdawać do Akademii Muzycznej w Katowicach". "Jaka akademia? Moja przyszłość to aparatura kontrolno-pomiarowa na politechnice" - pomyślałem, ale spróbowałem... W 2014 r. w Wiedniu śpiewam w "Opowieściach Hoffmanna". W latach 2015-16 włączę do repertuaru parę dramatycznych ról. Mam już kontrakt na Manrico w "Trubadurze", może dojdzie Cavaradossi w Tosce". Przejdę częściowo z ról tenora lirycznego na spinto. To jak ze sportowcem, jak ktoś ćwiczy body building, to przez 10 lat treningu jest w stanie osiągnąć odpowiednią masę ciała, żeby wystąpić w innych kategoriach. Tenor liryczny śpiewa miękko, legato, frazowanie jest tu głównym elementem, a dla spinto - ekspresja. Określenie tenor spinto pochodzi od "spingere', czyli pchać. Tu jest, większe obciążenie dla głosu, głośniejsza orkiestra, mocniej się atakuje dźwięk. Jeżeli się wie, jak to zrobić, nie ma uszczerbku dla głosu. Ale to niebezpieczne dla młodych śpiewaków.



TRANSMISJA HD Z METROPOLITAN OPERA

Projekt the Metropolitan Opera "Live in HD" powstał w 2006 r. i dziś spektakle z tego legendarnego teatru operowego transmitowane są do prawie 2 tys. kin i teatrów na całym świecie. Spektakle rejestrowane są w wysokiej jakości przez dziesięć kamer i przekazywane przez sześć satelitów. Podczas przerw w spektaklu widzowie mogą zajrzeć za kulisy Met oraz posłuchać wywiadów na żywo z realizatorami i wykonawcami.

W tym sezonie do maja zaprezentowanych zostanie dziesięć spektakli, w tym cztery premiery - poza "Onieginem' - 'Falstaff" Verdiego (14 grudnia, pod dyrekcją wielkiego Jamesa Levine'a), "Kniaź Igor" Borodina (1 marca) i "Werther" Massoneta (15 marca).

14 polskich miast, w których można jutro zobaczyć i posłuchać Czajkowskiego prosto z Nowego Jorku, to: Brzeszcze (kino Wisła), Czechowice-Dziedzice (kino Świt), Elbląg (kino Światowid), Gliwice (kino Amok), Katowice (kino Kosmos), Kielce (Filharmonia Świętokrzyska), Kraków (Kijów Centrum), Łódź (Filharmonia Łódzka), Olsztyn (Filharmonia Warmińsko-Mazurska), Rzeszów (kino Zorza), Trzebinia (kino Sokół), Warszawa (Teatr Studio), Wrocław (kino Nowe Horyzonty), Zamość (kino Stylowy).



Mariusz Zawadzki