21/22.05
  19-05-2010



i n f o c h o ri n f o c h o ri n f o c h o ri n f o c h o ri n f o c h o r



Tańczenie o Chopinie


Spektakl raczej dla miłośników tańca niż dla koneserów

    Nowy balet „Chopin”, wystawiony w Operze Narodowej, nie jest jedną z licznych choreografii, które od ponad wieku powstają do muzyki Chopina, ale próbą przedstawienia jego biografii tańcem. Zrąb akcji stworzył pisarz Antoni Libera, niestety nie unikając klisz ani banałów, a nawet fałszywych mitów (m.in. o przyjaźni Chopina i Schumanna).

Muzykę dobrał Stanisław Leszczyński, twórca festiwalu Chopin i jego Europa; uczynił to ze smakiem, wybierając fragmenty mniej znanych dzieł Berlioza, Liszta, Schumanna (m.in. miniatura „Chopin” z cyklu „Karnawał”), Siergieja Lapunowa (poemat symfoniczny „Żelazowa Wola”) i – w mniejszości – parę utworów Chopina, także w opracowaniach orkiestrowych. Do tego spokojną scenografię (choć, nie wiedzieć czemu, Żelazową Wolę symbolizuje górzysty krajobraz) i kostiumy stworzyła Luisa Spinatelli. Choreografię opracował Patrice Bart, związany z Operą Paryską, który, tak jak pozostali autorzy, nie trzymał się specjalnie realiów (np. są tam tańce niby-ludowe, niczego jednak nieprzypominające, bardziej abstrakcyjne).

W sumie jest to spektakl raczej dla miłośników tańca niż dla koneserów; sam taniec może się podobać, zwłaszcza Marty Fiedler (George Sand), Ewy Nowak (Muzyka), Siergieja Basałajewa (Śmierć) i samego odtwórcy roli tytułowej (Władimir Jaroszenko).



Dorota Szwarcman