NUMER 02/2004


Faust ludowy



Owacji całej sali na stojąco - jak ponoć na premierze tego spektaklu w Los Angeles - w warszawskiej Operze Narodowej nie było (tam zapewne śpiewali lepsi soliści niż tu), ale entuzjazmu nie brakło.


   Rzadko bowiem na tej scenie pojawia się takiej jakości teatr jak w "Potępieniu Fausta" Hectora Berlioza, którego reżyserem, a zarazem autorem dekoracji i koncepcji świateł, jest Achim Freyer. To jeden z najwybitniejszych twórców we współczesnym teatrze operowym, obdarzony niezwykle oryginalną wyobraźnią. Jego wizje sceniczne wywodzą się przede wszystkim z malarstwa; muzyka schodzi tu na dalszy plan (w tym przypadku to nawet lepiej - dzieło Berlioza jest przyciężkie). W "Fauście" można się dopatrzyć wpływu surrealizmu, ekspresjonizmu i sztuki naiwnej; z tak różnych inspiracji powstał stop o zaskakującej spójności. Chór, przebrany w toporne maski jak z obrazów Dubuffeta, spełnia rolę wszechobecnego chóru z tragedii greckiej, ale zarazem przypomina, że legenda o doktorze Fauście była jednym z ulubionych tematów ludowego niemieckiego teatru marionetek. Do kukieł upodabnia też głównych bohaterów charakteryzacja. Jednak najciekawsze w tym spektaklu jest operowanie światłem i to zarówno przy budowaniu scenicznego kadru jak i w ruchu (przy udziale występującego gościnnie Freyer Ensemble, zespołu aktorów-tancerzy i akrobatów). To fascynujące widowisko koniecznie trzeba zobaczyć.




    strona główna     artykuły prasowe