nr 10
  06-03-2012



i n f o c h o ri n f o c h o ri n f o c h o ri n f o c h o ri n f o c h o r



Romans antypatriotyczny


Koprodukcja z dwiema drugorzędnymi operami włoskimi nie była nam do niczego potrzebne.

    Opera Marca Tutino, wystawiona w warszawskim Teatrze Wielkim w koprodukcji z Teatro Comunale di Bologna i Teatro Massimo di Palermo, jest dziełem okolicznościowym, napisanym na obchodzoną w ubiegłym roku rocznicę 150-lecia zjednoczenia Włoch. Libretto oparte jest na opowiadaniu Camilla Boito, które swego czasu stało się dla Luchina Viscontiego inspiracją do nakręcenia filmu o tym samym tytule. Opowiada historię z tamtych czasów, jednak kwestia patriotyzmu schodzi tu na dalszy plan (choć nie brak i hymnu śpiewanego z rozpostartymi sztandarami), a główną bohaterką jest hrabina, która angażuje się w toksyczny romans z oficerem armii austriackiej i oddaje mu pieniądze dane jej na przechowanie przez kuzyna patriotę.

Wszystko to ubrane jest w muzykę wyjątkowo nieatrakcyjną, nawiązującą do włoskiej klasyki operowej, ale w porównaniu z nią bezbarwną. Reżyser Hugo de Ana stworzył spektakl urodziwy wizualnie, co mu jednak niewiele pomaga. Trudno zrozumieć, po co nasz teatr dał się wpuścić w tę współpracę, mamy przecież tyle zaległości w naprawdę pierwszorzędnej literaturze operowej. Koprodukcja z dwiema drugorzędnymi operami włoskimi i wystawienie dzieła autorstwa długoletniego dyrektora jednej z nich (Tutino kierował operą bolońską) nie były nam do niczego potrzebne.



Dorota Szwarcman