nr 9
  02-03-2010
i n f o c h o ri n f o c h o ri n f o c h o ri n f o c h o ri n f o c h o r



Śmierć i dziewczyna


"Traviatą" Verdi zrealizował swój sen o operze współczesnej. Ponad 150 lat później Treliński wprowadził do niej celebrytów.

    O tym spektaklu juz od dawna donosiły plotkarskie portale - ze względu na udział bohaterów "Tańca z gwiazdami" (Rafał Maserak, Edyta Herbuś) i znanych projektantów, którzy stworzyli kostiumy do "Traviaty" (Gosia Baczyńska, Tomasz Ossoliński). Owszem, nowa inscenizacja Opery Narodowej zabiera widzów w świat celebrytów, ale Treliński skoncentrował się na tym, co ukryte przed światłami jupiterów. Bohaterka Verdiego, kurtyzana Violetta Valery, stylizowana na striptizerkę i aktorkę burleskową Ditę von Teese, wkracza na operową scenę wprost z białej trumny. Znacząca część spektaklu rozgrywa się w wykreowanym przez scenografa Borisa Kudlićkę nocnym klubie - z błyszczącą dyskotekową kulą, skąpo ubranymi hostessami i bohaterami jakby wyciętymi z kolorowych magazynów, choćby Baronem przypominającym projektanta mody Karla Lagerfelda. Scena podzielona na pomieszczenia (każde nasycone innym kolorem) przesuwa się jak kadry w filmie, a bohaterowie poruszają się między nimi, przechodząc przez kolejne drzwi. Ale najważniejsza część dramatu - skupiona na śmiertelnej chorobie Violetty i związanej z nią przemianie - rozgrywa się na zapleczu kabaretu, z dala od blasku świateł. I mimo paru ekscesów (gra w golfa nad basenem w drugim, a tancerki topless w ostatnim akcie) efektowna jak zawsze u Trelińskiego inscenizacja nie przyćmiewa muzyki. Debiutującaw roli Violetty nasza eksportowa śpiewaczka Aleksandra Kurzak z arcytrudnej partii, w której niedoścignionym wzorem pozostaje Maria Callas, wydobywa wszelkie wokalno-emocjonalne zawiłości. Wspaniale w jej wykonaniu brzmi aria "E strano" w pierwszym akcie, w kolejnym pełen napięć duet z Andrzejem Dobberem (Giorgio Germont), wreszcie mocny finał, w którym Violetta żegna się z życiem. Tymczasem obecność telewizyjnych celebrytów pozostaje niemal niezauważona. Stanowią część baletu i wbrew obawom nie grają tym razem pierwszych skrzypiec.



Ada Ginał