<
Richard Wagner
Tristan i Izolda
>




12 czerwca 2016, niedziela, 17:00-22.00 (Sala Moniuszki).


Dramat muzyczny w trzech aktach

Libretto: Richard Wagner według Gottfrieda von Strassburga
Prapremiera: Monachium - 10 czerwca 1865
Premiera na Festspielhaus Baden-Baden - 19 marca 2016
Premiera w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej: 12 czerwca 2016
Oryginalna niemiecka wersja językowa z polskimi napisami

Dyrygent: Stefan Soltesz
Reżyseria: Mariusz Treliński
Scenografia: Boris Kudlička
Kostiumy: Marek Adamski
Choreografia: Tomasz Wygoda
Przygotowanie chóru: Mirosław Janowski
Dramaturgia: Piotr Gruszczyński, Adam Radecki
Reżyseria świateł: Marc Heinz
Projekcje video: Bartek Macias


Koprodukcja: Metropolitan Opera, Nowy Jork
Festspielhaus Baden-Baden, Baden-Baden
National Centre for the Performing Arts, Pekin


Tristan   -
Izolda   -
Gorwenal   -
Brangena   -
Król Marek   -
Melot   -
Pasterz   -
Sternik   -
Jay Hunter Morris
Melanie Diener
Tómas Tómasson
Michaela Selinger
Reinhard Hagen
Mateusz Zajdel
Zbigniew Malak
Mikołaj Trąbka
Chór i Orkiestra Teatru Wielkiego - Opery Narodowej
recenzje













STRESZCZENIE

Akcja rozgrywa się w Kornwalii i Bretanii, w średniowieczu.

Akt I

Irlandzka królewna, Izolda, płynie do Kornwalii pod opieką rycerza Tristana. Zabił on kiedyś w pojedynku jej narzeczonego, Morolda. Izolda pokochała jednak z wzajemnością Tristana i wyleczyła jego rany. Rycerz odjechał, a teraz powrócił, aby prosić o jej rękę dla króla Kornwalii. Duma nie pozwoliła Izoldzie wyznać, że kocha Tristana, a on nie może sprzeciwić się rozkazowi swojego władcy. Nie chcąc poślubić starego króla, dziewczyna postanawia otruć siebie i ukochanego. Nakazuje więc swojej służącej, Brangenie, przygotować truciznę. Brangena zamienia jednak puchary i zakochani nieświadomie wypijają napój wiecznej miłości. Przekonani, że nadeszła chwila śmierci, wyznają sobie uczucie.

Akt II

Izolda wychodzi za mąż za króla Kornwalii, jednak w sercu pozostaje wierna Tristanowi. Tymczasem jego fałszywy przyjaciel, Melot, zazdrosny o łaski, jakimi król obdarza Tristana, zdradza miejsce schadzki kochanków. Tristan wyzywa Melota na pojedynek, jednak sam nie broni się i zostaje ciężko ranny.

Akt III

Przyjaciel Tristana, Gorwenal, przywozi go do zamku Kareol. Tristan czeka tu na Izoldę, która jako jedyna może go uleczyć. Kiedy rozbrzmiewa pieśń pasterza, zwiastująca jej przybycie, rycerz zrywa się z posłania i biegnie na spotkanie ukochanej. Niestety, umiera w jej ramionach z powodu upływu krwi. Pasterz sygnalizuje zbliżanie się drugiego okrętu. Myśląc, że to pościg za Izoldą, Gorwenal broni dostępu do zamku. Zabija Melota i atakuje króla, lecz sam ginie w walce. Król wkracza na dziedziniec zamkowy. Nie przybył tu, aby szukać zemsty, ale aby oddać Izoldę Tristanowi. Brangena opowiedziała mu całą historię napoju i król dowiedział się, że zawinił los. Przybył jednak za późno – Izolda umiera przy zwłokach Tristana.
(Streszczenie libretta według "Przewodnika operowego" J. Kańskiego)



Tristan i Izolda to jedna z nielicznych oper, których historyczne znaczenie daleko wykracza poza dzieje śpiewanego gatunku. Arcydzieło podsumowujące półtorawiekowe perypetie harmonii tonalnej i po zęby uzbrojone w amunicję, której przejęcie na początku XX stulecia przez najambitniejszych wagnerowskich następców ośmieliło ich do proklamowania dźwiękowej anarchii. Przede wszystkim jednak pozostaje Tristan najwspanialszą inkarnacją wypracowanego jeszcze przez niemieckich romantyków konceptu Liebestod. To dość tajemnicze i w gruncie rzeczy trudne do przełożenia na język polski sformułowanie („śmierć z miłości” zbyt wyraźnie potrąca pretensjonalne struny spod znaku harlequina), można już częściowo odnosić do Latającego Holendra, o tyle w Tristanie Wagner proponuje nam prawdziwą medytację na temat tej idei. Warszawska premiera Tristana i Izoldy będzie miała dla nas znaczenie historyczne. O kilka miesięcy wyprzedzi inaugurację sezonu 2016/17 w Metropolitan Opera, od strony reżyserskiej powierzoną — fakt w historii polskiego teatru bezprecedensowy — dyrektorowi artystycznemu Teatru Wielkiego - Opery Narodowej, Mariuszowi Trelińskiemu.