<
Krzysztof Penderecki
Czarna maska
>











22 listopada 2024, piątek, 19:00-21:00 (Sala Moniuszki).


Opera w jednym akcie


Libretto: Harry Kupfer, Krzysztof Penderecki
Prapremiera: Salzburg - 15 sierpnia 1986
Premiera polska: Teatr Wielki, Poznań - 25 października 1987
Premiera polska: Teatr Wielki, Warszawa - 18 sierpnia 1988
Premiera tej inscenizacji - 22 listopada 2024
Oryginalna niemiecka wersja językowa z polskimi i angielskimi napisami


Dyrygent: Bassem Akiki
Reżyseria: David Pountney
Przygotowanie chóru: Agnieszka Franków-Żelazny, Łukasz Hermanowicz

Scenografia: Raimund Bauer
Kostiumy: Marie-Jeanne Lecca
Choreografia: Denni Sayers
Asystent reżysera: Agata Dyczko
Asystent kostiumologa: Katarzyna Załęcka
Reżyseria świateł: Fabrice Kebour
Zdjęcia: Michał Dąbal, PSC
Projekcje video: David Haneke
Koordynator scen kaskaderskich: Ran Arthur Braun
Pirotechnika: Frédéric Matona
Silvanus Schuller   -
Benigna   -
Arabella   -
Rosa Sacchi   -
Jedidja Potter   -
François Tortebat   -
Daga   -
Löwel Perl   -
Robert Dedo   -
Pleban Wendt   -
Hadank   -
Hrabia Ebbo Hüttenwächter   -
Hrabina Laura Hüttenwächter   -
Schedel   -
Dr Knoblochzer   -
Johnson   -
Czarna śmierć (głos)   -
Wojciech Parchem
Natalia Rubiś
Katarzyna Drelich
Elżbieta Wróblewska
Szymon Rona
Wojtek Gierlach
Adriana Ferfecka
Krzysztof Szumański
Bartosz Kieszkowski
Dariusz Machej
Mateusz Zajdel
Remigiusz Łukomski
Magdalena Pluta
Piotr Maciejowski
Filip Rutkowski
Pier Ewudu
Magdalena Pluta
Chór i Orkiestra Teatru Wielkiego - Opery Narodowej


STRESZCZENIE



Krzysztof Penderecki w swoich operach potrafi budować fascynujące światy. Jego trzecie dzieło sceniczne, Czarna maska, przenosi nas w przeszłość, do miasteczka Bolkenhain (obecnie Bolków) na Dolnym Śląsku.

Jest rok 1662 i choć minęło już kilkanaście lat od zakończenia wojny trzydziestoletniej, czasy są ciągle niespokojne. Akcja opery rozgrywa się podczas śnieżnej zimy pośród karnawałowych zabaw, dzięki którym można zapomnieć o niebezpieczeństwach świata, szczególnie, że w mieście pojawiła się znowu zaraza. Znajdujemy się w domu burmistrza Bolkenhain, choć główną bohaterką opery jest jego żona Benigna skrywająca mroczną tajemnicę. Jej sekret zostaje ujawniony podczas wydanego przez parę przyjęcia, na którym spotykają się przedstawiciele różnych wyznań, stanów społecznych i narodowości. Pojawiają się na nim także nieproszeni goście, wśród nich zaś jeden wzbudzający największy niepokój – mężczyzna w czarnej masce. Kim jest tajemniczy nieznajomy: nękającym bohaterkę oprawcą z przeszłości, od którego próbuje uciec, karnawałowym przebierańcem, wytworem wyobraźni czy symbolem zbliżającej się czarnej śmierci? Radosne w zamierzeniu świętowanie zamienia się w pułapkę, z której nikt prawie nie ujdzie z życiem.

Libretto powstało na podstawie jednoaktówki urodzonego na Śląsku niemieckiego noblisty Gerharta Hauptmanna. Napisana w 1928 sztuka przeszła bez echa, zainspirował się nią jednak Penderecki, który trafił na nią przypadkiem, szukając tematu dla swojej nowej opery zamówionej przez Festiwal w Salzburgu. Kompozytora zafascynowała jedność miejsca i akcji dramatu Hauptmanna, w którym można odnaleźć całą gamę postaw wobec świata. Penderecki wraz z Harrym Kupferem, reżyserem pierwszego wystawienia, nie ingerował w tekst, jedynie dokonał w nim skrótów, zmienił tylko zakończenie. W przypadku oryginału finał jest dużo bardziej otwarty, wersja operowa pokazuje klaustrofobiczny świat zmierzający nieuchronnie ku zagładzie.

Penderecki posługuje się w Czarnej masce ekspresjonistycznym językiem muzycznym doskonale oddającym mroczną atmosferę dramatu. Od pierwszych taktów nie mamy wątpliwości, że spokój domu burmistrza jest pozorny. Kompozytor niezwykle precyzyjnie charakteryzuje wszystkie postacie, mimo że opera jest oparta głównie na scenach zbiorowych, korzysta przy tym z rozbudowanego aparatu orkiestrowego. Ze względu na skondensowanie akcji, pojawiające się w operze ekstremalne stany emocjonalne oraz silne kontrasty, Czarną maskę porównywano do arcydzieł Richarda Straussa z początku XX wieku: Salome i Elektry. Opera Pendereckiego mimo tych podobieństw jest na wskroś oryginalna – to trwający 100 minut mogący przyprawić o zawrót głowy barokowy taniec śmierci.

Kontekstem dla dramatu Hauptmanna były nowożytne wojny religijne, lecz reżyser warszawskiej inscenizacji David Pountney udowadnia, że dzieło to nie jest wyłącznie komentarzem na temat zamierzchłej przeszłości, lecz może oddawać bardzo współczesne niepokoje społeczne. Czy świat, który stworzyliśmy nie jest także oparty na kruchych podstawach?