Wznowienie - "Carmen" w Teatrze Wielkim tylko w niewielkim stopniu mogło zaspokoić oczekiwania dotyczące pięknego śpiewu. W obsadzie widać było co prawda troskę o zgromadzenie głosów odpowiednich do wszystkich partii, zabrakło natomiast dbałości o to, by artyści kreujący swe role potrafili ze swych głosów korzystać i za ich pomocą oddziaływać nie tylko na uszy słuchaczy, zalewając je dźwiękiem, ale także na serca i umysły. Krótko mówiąc, było głośno, ale źle, płasko i zdecydowanie bez wyrazu. Czasem udało się schwytać odrobinę nastroju, spektakl wyraźnie "rozkręcał się", ale do ideału pozostała daleka droga.
Tego rozdźwięku nie rekompensowała inscenizacja sprzed ponad 10 lat, której jedynym atutem i ozdobą jest gigantyczna statua byka robiąca wielkie wrażenie w scenie finałowej.
Katarzyna K. Gardzina
|