Obserwatorów z zewnątrz nie obchodzi codzienna działalność wielkiej machiny, jaką jest Opera. Chcą igrzysk, do jakich przyzwyczaił ich Mariusz Treliński. I choć teatr to nie tylko wielkie wydarzenia, ale przede wszystkim codzienne spektakle, to tej odrobiny "pieprzu" dodającej smaku sezonowi nie może zabraknąć. Do tego potrzebne są ogarnięcie panującego obecnie w teatrze bałaganu, nakreślenie i utrzymanie dalekosiężnych, medialnych planów. Ze swoim pomysłem na operę nowa dyrekcja musi dotrzeć do masowego odbiorcy, ale i do elitarnego, oczekującego nowości, zaskoczenia, intelektualnej dyskusji, bo to on tworzy opinię o teatrze. Może wreszcie przyjdzie czas na budowę działu promocji z prawdziwego zdarzenia, który będzie dbał, by takie wydarzenia jak gościnny występ najsłynniejszego tancerza świata Vladimira Malakhova były odpowiednio nagłaśniane. Muszą też zostać spełnione deklaracje o podniesieniu poziomu muzycznego, bo bez tego TW-ON nie zadowoli ani miłośników ciekawych inscenizacji, ani melomanów.
Katarzyna K. Gardzina
|