nr 128, 2-06-2007


i n f o c h o ri n f o c h o ri n f o c h o ri n f o c h o ri n f o c h o r



"Cyrulik" w pożyczonych dekoracjach


Najnowsza inscenizacja tej popularnej opery komicznej Rossiniego to zrealizowane z rozmachem, barwne i dynamiczne przedstawienie w konwencji kolorowej bajki dla grzecznych dzieci. Najświeższy warszawski "Cyrulik sewilski" został dosłownie przeniesiony z Teatro del Maggio Fiorentino, gdzie odbyła się jego premiera w... 1994 roku.

     Scenografia oparta na systemie opuszczanych malowanych zastawek (nie pamiętam, kiedy widziałem coś podobnego na naszych scenach), fantazyjne kolorowe kostiumy, peruki i kilka stylizowanych rekwizytów są przestrzenią, w którą wpisano bajkę o Rozynie. Ta kocha z wzajemnością hrabiego Almavivę, na jej poślubienie ma jednak ochotę stary safanduła Doktor Bartolo. No, ale od czego jest zmyślny Figaro, który zrobi wszystko (z sympatii i dla pieniędzy), by wyprowadzić Bartolo w pole. Na wszędobylskim cyruliku spoczywa ciężar całego przedstawienia, to on pociąga za wszystkie sznurki uknutej przez siebie intrygi zmierzającej do szczęśliwego finału.

Wartka i dynamiczna reżyseria, w której kolejne sceniczne sytuacje kreślone są z humorem i lekkim dystansem do operowej rzeczywistości, sprawia, że przedstawienie ogląda się z przyjemnością. Podnosi ją jeszcze dobrze dobrana obsada, w której bryluje niepodzielnie Artur Ruciński jako tytułowy bohater. Jego Figaro ma błysk w oku i szelmowską minę, a że przy tym śpiewa znakomicie i z dużą kulturą muzyczną, mamy więc wielką przyjemność obcowania z świetną w każdym calu kreacją. Znakomitą jego partnerką okazała się debiutująca na warszawskiej scenie Alina Peretyatko z Odessy, dysponująca lekkim, pysznie brzmiącym sopranem koloraturowym, z czego zrobiła najważniejszy atut swojej kreacji. Miałem wrażenie, że śpiewanie koloraturowych pasaży o niebotycznie wysokich dźwiękach sprawia jej autentyczną przyjemność. Jej Rozyna ma temperament i jest pełna dziewczęcego wdzięku. Dzielnie im sekundował dysponujący interesującym w barwie i brzmieniu tenorem lirycznym Blagoj Nagoski ze Skopje jako stylowy hrabia Almaviva. Dariusz Machej w partii Doktora Bartolo był szczerze śmieszny, ale jego głosowi zabrakło nieco nośności i wolumenu brzmienia, przez co czasami dał się "przykryć" orkiestrze. Całości pieczołowicie skonstruowanej obsady dopełniali Rafał Siwek, jako diaboliczny Don Basilio, i Anna Lubańska w partii Berty.

Nad całością czuwał od pulpitu dyrygenckiego Will Crutchfield. Muzyka Rossiniego pod jego batutą płynie wartką falą, zachwycając świetnie wyważonymi tempami i lekkością. W jego interpretacji były muzyczny humor, chwila lirycznej zadumy i dobra dynamika.

Program premierowego wieczoru uzupełnił balet "Zabawa tancerska" do muzyki Karola Kurpińskiego w choreografii Janiny Niesobskiej. W ten sposób otworzono obchody 150. rocznicy śmierci Karola Kurpińskiego, który był pierwszym dyrektorem nowo wybudowanego gmachu Opery Warszawskiej, którą otwarto 24 lutego 1833 roku przedstawieniem właśnie "Cyrulika sewilskiego" i "Zabawy tancerskiej". Mieliśmy więc powtórkę z historii.



Adam Czopek


    strona główna     recenzje premier