Scenografia oparta na systemie opuszczanych malowanych zastawek (nie pamiętam, kiedy widziałem coś podobnego na naszych scenach), fantazyjne kolorowe kostiumy, peruki i kilka stylizowanych rekwizytów są przestrzenią, w którą wpisano bajkę o Rozynie. Ta kocha z wzajemnością hrabiego Almavivę, na jej poślubienie ma jednak ochotę stary safanduła Doktor Bartolo. No, ale od czego jest zmyślny Figaro, który zrobi wszystko (z sympatii i dla pieniędzy), by wyprowadzić Bartolo w pole. Na wszędobylskim cyruliku spoczywa ciężar całego przedstawienia, to on pociąga za wszystkie sznurki uknutej przez siebie intrygi zmierzającej do szczęśliwego finału.
Wartka i dynamiczna reżyseria, w której kolejne sceniczne sytuacje kreślone są z humorem i lekkim dystansem do operowej rzeczywistości, sprawia, że przedstawienie ogląda się z przyjemnością. Podnosi ją jeszcze dobrze dobrana obsada, w której bryluje niepodzielnie Artur Ruciński jako tytułowy bohater. Jego Figaro ma błysk w oku i szelmowską minę, a że przy tym śpiewa znakomicie i z dużą kulturą muzyczną, mamy więc wielką przyjemność obcowania z świetną w każdym calu kreacją. Znakomitą jego partnerką okazała się debiutująca na warszawskiej scenie Alina Peretyatko z Odessy, dysponująca lekkim, pysznie brzmiącym sopranem koloraturowym, z czego zrobiła najważniejszy atut swojej kreacji. Miałem wrażenie, że śpiewanie koloraturowych pasaży o niebotycznie wysokich dźwiękach sprawia jej autentyczną przyjemność. Jej Rozyna ma temperament i jest pełna dziewczęcego wdzięku. Dzielnie im sekundował dysponujący interesującym w barwie i brzmieniu tenorem lirycznym Blagoj Nagoski ze Skopje jako stylowy hrabia Almaviva. Dariusz Machej w partii Doktora Bartolo był szczerze śmieszny, ale jego głosowi zabrakło nieco nośności i wolumenu brzmienia, przez co czasami dał się "przykryć" orkiestrze. Całości pieczołowicie skonstruowanej obsady dopełniali Rafał Siwek, jako diaboliczny Don Basilio, i Anna Lubańska w partii Berty.
Nad całością czuwał od pulpitu dyrygenckiego Will Crutchfield. Muzyka Rossiniego pod jego batutą płynie wartką falą, zachwycając świetnie wyważonymi tempami i lekkością. W jego interpretacji były muzyczny humor, chwila lirycznej zadumy i dobra dynamika.
Program premierowego wieczoru uzupełnił balet "Zabawa tancerska" do muzyki Karola Kurpińskiego w choreografii Janiny Niesobskiej. W ten sposób otworzono obchody 150. rocznicy śmierci Karola Kurpińskiego, który był pierwszym dyrektorem nowo wybudowanego gmachu Opery Warszawskiej, którą otwarto 24 lutego 1833 roku przedstawieniem właśnie "Cyrulika sewilskiego" i "Zabawy tancerskiej". Mieliśmy więc powtórkę z historii.
Adam Czopek
|