17.VI.2007
i n f o c h o ri n f o c h o ri n f o c h o ri n f o c h o ri n f o c h o r



Rossini z dokrętką


     Ostatni z serii polskich "Cyrulików Sewilskich" - opera w pożyczonych z Włoch dekoracjach i kostiumach - wyróżnia się najsłabszą reżyserią i najbardziej pstrokatą kolorystyką. Oryginalnym pomysłem jest natomiast pięciominutowa "dokrętka" złożona z dwóch fragmentów baletu Karola Kurpińskiego "Mars i Flora". Dodatek kończący przedstawienie nawiązuje do XIX-wiecznych zwyczajów teatralnych, kiedy publiczność wolała "zabawę tańcującą" od popisów wokalnych. Dziś jednak pomysł wygląda sztucznie. Muzyka "dokrętki" nie pasuje do całości, bo oryginalne zakończenie opery niesie w sobie większy ładunek muzycznej radości od mało skocznych rytmów Kurpińskiego, a również śpiewacy, zwłaszcza mężczyźni, są tutaj lepsi od tancerzy. Może szczęśliwszym rozwiązaniem byłoby wstawienie polskich tańców przed cudownym finałem Rossiniego?



Bronisław Tumiłowicz


    strona główna     artykuły prasowe