Niestety, w przeciwieństwie do zabawnego, a jednocześnie pouczającego spektaklu "W krainie czarodziejskiego fletu", nowa propozycja - "Magiczny Doremik" Marty Ptaszyńskiej nie jest dobrym przedstawieniem. Dość jednostajna muzyka, bez wyraźnie zaznaczonych momentów kulminacji i libretto na podstawie powieści "Gelsomino w Kraju Kłamczuchów" Gianniego Rodariego w przekładzie Hanny Ożogowskiej w warstwie słownej absolutnie dla dzieci niezrozumiałe - to grzechy główne spektaklu. Na nic zdadzą się ciekawe zabiegi reżyserskie Hanny Chojnackiej, dobra gra orkiestry i śpiew protagonistów (zwłaszcza Anny Lubańskiej - ciotka Pelagia i Magdaleny Idzik - Doremik). Przedstawieniu brak dynamiki, dowcipu, kolorowe obrazki pojawiają się i znikają bez większego wrażenia, a finał - mówiony, a nie śpiewany - rozczarowuje.
Rozczarowani jesteśmy tym bardziej, gdy przeglądamy ofertę repertuarową oper i z trudem odnajdujemy pojedyncze propozycje skierowane do dzieci. Prym oczywiście wiodą balety oparte na librettach wykorzystujących znane bajki i baśnie, choć niektóre wcale do najbardziej atrakcyjnych dla młodego widza nie należą. W sezonie świątecznym obowiązkowo "Dziadek do orzechów" prezentowany jest w Teatrze Wielkim w Poznaniu. Na mniejszych scenach, gdzie zespoły baletowe nie są tak liczne, pojawiają się współcześnie skomponowane baletowe bajki: aż w trzech teatrach można czasem obejrzeć "Królewnę Śnieżkę" Bogdana Pawłowskiego.
Rodzice chętnie zabierają dzieci na przedstawienia "Kopciuszka" (prezentowany w Łodzi i Wrocławiu) oraz "Śpiącej królewny" (Warszawa, Łódź, Bydgoszcz). Tymczasem tytuł może mylić, zwłaszcza że oba balety u swego zarania nie były tworzone jako dzieła przeznaczone dla najmłodszych. Już podczas przedstawienia okazuje się, że łódzki "Kopciuszek" dzieje się w latach 50., a "Śpiąca królewna" przedawkowała trawę. Nie każde też dziecko wytrzyma na trzygodzinnej, klasycznej stołecznej "Śpiącej...".
Edukacji muzycznej podjął się Mazowiecki Teatr Muzyczny Operetka wystawiając "Dziecko w krainie muzyki". - Aktorzy jako przewodnicy oprowadzają po nim dziecko - jedenastoletnią Julkę. Mali widzowie są zafascynowani, kiedy widzą swoich rówieśników na scenie, uczą się odbierać muzykę - opowiada dyrektor MTM Włodzimierz Izban.
Znakomity baryton Opery Narodowej - Adam Kruszewski - powiedział kiedyś, że dla dzieci trzeba grać i śpiewać tak samo jak dla dorosłych widzów, tylko... lepiej. Niestety, często słowa te pozostają życzeniem.
Katarzyna K. Gardzina
|