30.XII.2003 Rozmiar: 2628 bajtów


"Potępienie Fausta" w Operze Narodowej



Najnowsza realizacja na narodowej scenie to widowisko niezmiernie efektowne, teatralnie oszałamiające widza plastycznością obrazów i zwartością formy. W teatr groteskowych masek i ostrych, intensywnych barw stanowiących tło akcji wpisał Achim Freyer swoją wizję "Potępienia Fausta" Hectora Berlioza


   Nie zabrakło w tym wszystkim "efektów specjalnych": Faust z Mefistem patrzą na świat z góry, szybując nad sceną na specjalnym kloszu przypominającym lampę, fruwają elfy, co chwilę rozbłyskają światła kostiumów i diabelskie ognie w scenie tanecznej. Inscenizacja jest popisem reżyserskiego kunsztu i konsekwencji tworzenia wizji dzisiejszego teatru operowego. Każdy obraz budowany w szerokiej perspektywie ma właściwą sobie dramaturgię i nieco surrealistyczną atmosferę oraz kapitalną kompozycję przestrzenną pozwalającą widzowi na podziwianie każdego detalu akcji. Reżyser, zdając sobie sprawę ze statyczności dzieła Berlioza, w sposób dynamiczny prowadzi widza od obrazu do obrazu, które razem tworzą nierozerwalną i logiczną całość. Chwilami jednak trudno się oprzeć wrażeniu podporządkowania obrazu powierzchownemu efektowi: tylko dla oka.

Interesująco w tym przedstawieniu wypadli główni bohaterowie. Kruchość i delikatność Małgorzaty stała się kontrapunktem dla opanowanego chęcią życia i pragnącego miłości Fausta oraz Mefistofelesa bardziej przypominającego jarmarcznego kuglarza niż władcę piekieł. Małgorzata Walewska jako szczerze kochająca Małgorzata świetnie wyczuwa dramatyzm muzyki Berlioza i jemu podporządkowuje swoją sceniczną kreację, tak pod względem wokalnym, jak i aktorskim.

Warto podkreślić, że pięknie prowadzonym głosem zaśpiewała obie popisowe arie: balladę o królu z Thule i finałową "D'amour l'ardente flamme". Marcelo Bedoni zaśpiewał partię Fausta bez większych emocji i ekspresji, przez co wypadł blado i jednostajnie. Ponadto jego głosowi chwilami brakowało nośności, dlatego ginął w przestrzeni warszawskiej sceny. "Dobrym Mefistofelesem" okazał się Marcel Vanaud, jego głos ma właściwą moc i brzmienie, co pozwoliło mu na swobodne pokonanie trudności swojej partii.

Jacek Kaspszyk znakomicie przygotował orkiestrę, która tym razem grała naprawdę świetnie. Dyrygent zadbał nie tylko o właściwe proporcje brzmienia orkiestry, chóru i solistów, ale również o pełną przejrzystości muzyki, dzięki czemu można podziwiać wyrafinowaną instrumentację. Potęga brzmienia i piękno dźwięku w "piekielnym pandemonium" z pewnością przejdą do historii Opery Narodowej. Podobnie jak pełna malarskiej poezji finałowa scena zwycięstwa i cnoty - "Apoteozy Małgorzaty".

Hector Berlioz "Potępienie Fausta", kier. muzyczne: Jacek Kaspszyk, reż., dekoracje i koncepcja świateł: Achim Freyer, kostiumy: Achim Freyer, Axel Aust. Premiery: Opera Narodowa 19 i 21 grudnia 2003




    strona główna     recenzje premier