10 III 2007


i n f o c h o ri n f o c h o ri n f o c h o ri n f o c h o ri n f o c h o r



Papageno z dredami


 

     Wiele już stworzono w różnych krajach opracowań "Czarodziejskiego fletu" dla dzieci. W Polsce tę najbardziej baśniową z oper Mozarta zaadaptował dziesięć lat temu pod tytułem "W krainie Czarodziejskiego fletu" znany tenor Ryszard Karczykowski, a była ona wystawiana w Teatrze Muzycznym Roma i w Operze na Zamku w Szczecinie. Teraz weszła na scenę kameralną Opery Narodowej (której Karczykowski jest dyrektorem artystycznym od tego sezonu). Spektakl trwa półtorej godziny bez przerwy - to dostosowanie do dziecięcej percepcji. Z dzieła Mozarta pozostały tylko punkty węzłowe, skróty jednak zrobione są zręcznie (miałabym co najwyżej pretensję o rodzaj cięcia w uwerturze), a bajka, do której treść "Fletu" została tu sprowadzona, jest w gruncie rzeczy pretekstem do wprowadzenia dzieci w świat opery (tekst napisał Karczykowski; został on nieco uwspółcześniony w stosunku do pierwszej wersji).

Przewodnikiem po tym świecie jest Papageno z kolorowymi dredami, a cały teatr, jak prezent, wynurza się z wielkiego pudełka czekoladek Mozartkugeln. Barwny spektakl o wartkim tempie stworzyły Beata Redo-Dobber (reżyseria) i Zofia de Ines (scenografia); śpiewacy w obu obsadach dają z siebie nie mniej niż w spektaklu dla dorosłych, a i dyrygent ma tu - także w sensie dosłownym - coś do powiedzenia.



Dorota Szwarcman


    strona główna     artykuły prasowe